niedziela, 29 listopada 2015

Nie oddam dzieci!


Nie oddam dzieci! to powieść autorstwa polskiej autorki, Katarzyny Michalak. Powieść została wydana przez Wydawnictwo Literackie 22 kwietnia 2015 roku.

Zastanawialiście się kiedyś, jak przyszłość jest niepewna? Ludzie myślą sobie, że zrobią to, to i to, nie zdając sobie sprawy, że ich jutro kształtuje ich dzisiaj. To, co robimy w tej chwili wpływa na delikatną przyszłość swoją i swoich najbliższych, a nawet osoby, które mijamy po drodze do szkoły.
Michał Sokołowski się o tym przekonał.
Michał to zapracowany i wielce szanowany lekarz, dobry i kochający mąż oraz ojciec. Jednak jest na każde wezwanie w szpitalu, co bardzo denerwuje jego żonę - Martę, która wszelkie brzemię wzięła na swoje barki. Wyrzekła się swoich marzeń na rzecz dzieci oraz rodziny i jedyne czego pragnie, to tego, by jej mąż choć raz został w domu spędzając z nią i dziećmi czas. Tym bardziej, że tego dnia ich trzyletni synek, Antoś, ma urodziny, a on miał go odebrać z przedszkola.
Marta odbiera synka, jadąc do szpitala, by Michał mógł mu złożyć życzenia urodzinowe i ci mogli pojechać na przyjęcie urodzinowe, bez towarzystwa taty.
Jednak Michał mógł poświęcić te dziesięć, dwadzieścia sekund, aby uściskać ich obu.
Może wtedy uratowałby im życia.
Świat Michała i jego dzieci się rozpada, a wszelkie nieprawdziwe plotki sąsiadów i fałszywe artykuły dziennikarzy, oskarżeń rodziny dolewają oliwy do ognia. W końcu Michał będzie musiał się pozbierać i zrobić wszystko, byle tylko uchronić dzieci przed zabraniem ich od niego.

"Po to właśnie są przyjaciele: by Cię bronić nawet przed tobą samym."

Książkę pod tytułem Nie oddam dzieci! miałam już na oku już od dłuższego czasu, odkąd pojawiały się pierwsze recenzje tej powieści. Może jeszcze jej bym nie przeczytała, nie mając czasu odwiedzić do biblioteki i pomyszkować wśród regałów. Jednak pewnego dnia, czyli w środę, moja mama pokazuje mi tę powieść mówiąc, że poleciła jej z nowo nabytych książek bibliotekarka. Zaczyna już ją chwalić, mówiąc, że ledwo zaczęła ją, a jest świetna. Ja od razu uradowana, lecz z pewnymi dziwnymi wątpliwościami, które pojawiają się zawsze po książkach z bardzo dobrymi recenzjami i ocenami. Nie mogłam się doczekać, by po nią sięgnąć.
Zaczęłam ją czytać wieczorem w czwartek, byłam już po lekturze dobrego kryminału, nudziłam się i stwierdziłam, że zacznę prolog. Godzinę później już przekroczyłam sto kartek powieści nie mogą się od niej oderwać i z trudem odłożyłam ją, by pójść spać. Skończyłam ją czytać dzień później.
To było moje pierwsze zetknięcie z twórczością tej pani i jest ono bardzo udane.
Powieść jest krótka, ledwo 250 stron, jednak mogę was zapewnić, iż przez te 250 stron wiele się dzieje. Nie ma chwili oddechu, a nawet, gdy pojawi się scena tzw "spowalniacz", to tego się nie odczuwa, przy wspaniałym stylu pisarskim. Ten mnie urzekł. Katarzyna Michalak pisze niemal... bajecznie, zdradza to, co może się wydarzyć, informuje czytelnika, że c o ś się wydarzy, co sprawia, że ma się jeszcze większą ochotę wiedzieć, co będzie dalej.

"Przyszłości nie zmienimy żadnym "gdybym". Mamy wpływ tylko na to tu i teraz. I czasami na swoją przyszłość. To wszystko."

Mamy kilku narratorów, jednak to Michał jest tym głównym. Michał to bohater aż nad prawdziwy. Pracoholik, który bez żony nie potrafi sobie poradzić. Wie, że musi zrobić to, to i to, jednak to go przerasta, bo zaraz, gdy ma coś zrobić przypomina mu się coś, o czym zapomniał. Kocha swoje dzieci, to nie podlega wątpliwości, jednak nie zawsze potrafi to okazać.
Czasem czułam dziwne ukłucie w sercu, gdy widziałam, jak swoim nieświadomym zachowaniem bohater sam sobie stwarza kłopoty.
Oprócz Marty i Antosia, których poznajemy na początku, spotykamy Maję, Zbynia i Stasia. Trójka dzieci przechodzi piekło, najpierw dowiadują się o wielkiej tragedii, a w kolejnej chwili muszą radzić sobie z rozpaczą własną i ojca.
Mamy również kilka innych postaci, które odgrywają ważną role w historii.
Jednak najstraszniejsze i najbardziej bolesne dla mnie było zachowanie najbliższej rodziny Michała, którzy potrafili się od niego odwrócić, a nawet i oskarżać go.

"Nie uratujesz wisielca, który lubi się bujać."

Podsumowując: Przed chwilą czytałam kilka recenzji na lubimyczytać i widzę tam wiele negatywnych recenzji. Że książka nieprawdziwa, że postacie płaskie i tak dalej. Może książka nierealna, jednak przyjemnie się ją czyta i chwyta za serce. Postacie nie wszystkie wydały mi się płaskie czy stereotypowe. Może nie zwróciłam na to uwagi.
Styl autorki, sama akcja mi się podobała. Powieść szybko się czyta i nie można się od niej oderwać.
Przy czytaniu tej książki nachodzą nas wiele myśli. Często myślałam o tym, jak łatwo jest coś zniszczyć. Wszystko, co w tej chwili się robi, wpływa na nasze jutro, to aż przerażające.

wtorek, 24 listopada 2015

tommy i serialowy maraton: Once Upon a Time sezon I-IV


Once Upon a Time, znany też może pod polską nazwą jako Dawno, Dawno temu to serial
scenarzystów Edwarda Kitsisa i Adama Horowitza. Produkcją zajęło się ABC Studios. Serial wyemitowano po raz pierwszy na kanale ABC 23 października 2011 roku, a w Polsce na kanale FOX 8 lipca 2012 roku.
Serial ma cztery zakończone sezony i piąty, który aktualnie trwa (i ja aktualnie oglądam ;) ).
W role główne wcielili się: Jennifer Morrison, Ginnifer Goodwin, Robert Carlyle, Josh Dallas, Lana Parilla, Jared S. Gilmore, Collin O'Donoghue.


Każdy z nas, gdy był dzieckiem miał swoją ulubioną baśń lub bajką produkcji Disney'a. Jedni w kółko wałkowali jedną kasetę wideo z ich ulubioną bajką, inni codziennie chcieli, by rodzice czytali ich ulubione baśnie. Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków, Kopciuszek, Piotruś Pan, Robin Hood, Piękna i Bestia, Czerwony Kapturek, Roszpunka i wymieniać można by dalej i dalej.
A co by było, gdyby wszystkie te bajki były prawdziwe? Co, by się stało, gdyby na naszych ulubionych bohaterów z dzieciństwa została rzucona straszliwa klątwa, która... wysłałaby ich do naszego świata?
Wszystkie pozytywne postacie z Zaczarowanego Lasu za pomocą klątwy zostają wysłani do rzeczywistego świata przez Złą Królowe, która obiecała zniszczyć szczęście wszystkich mieszkańców, a głównie Śnieżki i jej Księcia z Bajki. Trafiają do XXI w., do miasteczka zwanego Storybrooke, gdzie czas stanął w miejscu. Bohaterowie dostają nową osobowość oraz nie pamiętają o swoim "drugim ja".
Może się wydawać, że to już koniec ze słynnym i żyli długo i szczęśliwie na końcu każdej historii, ale jest jeszcze nadzieja. A jest nią Wybawczyni Emma... córka Śnieżki i Księcia z Bajki.
Po dwudziestu ośmiu latach przybywa do Storybrooke za sprawą Henry'ego, jej syna oddanego dziesięć lat wcześniej do adopcji i wierzącego, że wszyscy w miasteczku do postacie z bajek, a jego przybrana matka to... Zła Królowa.


Na Dawno, Dawno temu trafiłam w zeszłym roku... lub nawet dwa lata temu, szukając jakiegoś serialu do oglądania. Jednak nie wiem dlaczego, ale nigdy nie zaczęłam go nawet oglądać. Dopiero ostatnio wzięłam się za oglądanie, choć wizja czterech sezonów i piątego w trakcie była dość
przerażająca, tym bardziej, że w jednym sezonie mamy 22 odcinki.
Lecz nie żałuję, że zaczęłam oglądać.
Z pozoru może się wydawać to naciągane. Trochę intrygujące lub ciekawe. Z początku myślałam sobie, że to nieco naciągnięte z tą córką Śnieżki, jednak jeśli mam być szczera scenarzyści mieli, i wciąż mają, świetne pomysły. Każdy odcinek, sezon niesie ze sobą coś, co wbija w fotel, wywołuje wiele emocji, a pod koniec sprawia, że mamy ochotę rzucić wszystko i obejrzeć kolejny odcinek. Nie polecam oglądania wieczorem, gdy trzeba wstać na siódmą do szkoły lub, gdy trzeba się pouczyć na sprawdzian.


Jednak może po kolei.
Odcinki trwają ok. 42 minuty, który można podzielić na dwie historie: ta w Storybrook z akcją teraźniejszą i na opowieść jednej lub kilku baśniowych postaci - przeszłość. Każdy odcinek ma motyw przewodni, który w intro można zauważyć (na przykład kołowrotek, chatka z piernika, wysoka wieża), moim zdaniem to jedna z wielu świetnych rzeczy w tym serialu. Uwielbiam wyszukiwać tych przedmiotów i zgadywać o kim lub o czym będzie ten odcinek, można w ten sposób też sprawdzić swoją znajomość baśni.
Najlepsze jednak jest to, że oprócz historii, które znamy, jak zdjęcie klątwy snu za pomocą pocałunki przez Księcia. Mamy jeszcze kilka, które wyjaśniają dlaczego? po co? jak? kiedy?, dlaczego świerszcz Jimmy został sumieniem? Jak Kapitan Hak stracił dłoń? Dlaczego Królowa Kierc(Serc) została tak nazwana? Kiedy Szalony Kapelusznik oszalał? Dlaczego Zła Królowa chciała zabić za wszelką cenę Śnieżkę? Dlaczego Gburek (krasnoludek) chodził wiecznie zirytowany? I wiele innych, które ogląda się z zapartym tchem.
Muzyka w tle, nieco magiczna, dodaje klimatu filmu. Wspaniałe stroje i widoki zamków, wnętrza komnat, sprawiają, że po raz kolejny cofamy się do czasów dzieciństwa i widzimy nasze ulubione bajki, jednak... nieco w bardziej poszerzonej i skomplikowanej wersji.


To niesamowite, jak niektórzy aktorzy idealnie pasują do swoich ról, jakby to była w rzeczywistości ich "bajkowa osobowość". Niektórzy po prostu zgarniają najlepsze sceny i sprawiają, że ich postacie można z miejsca pokochać. Mówię tutaj o Reginie (Złej Królowej), Rumplestiltskin (lub w Polskiej wersji - Titelitury), Piotrusiu Panu i Kapitanie Haku. Można do tego grona zaliczyć również Belle, Czerwonego Kapturka i naprawdę ogrom postaci i aktorów ich grających, którzy sprawiają, że wszyscy bohaterowie oraz złoczyńcy stają nam się bliżsi, a nawet potrafią sprawić, że tym drugim współczujemy i pragniemy dla nich szczęśliwego zakończenia.
Wykazała się również Jennifer Morrison, znana głównie z Dr. House, jednak w roli Emmy naprawdę wypadła wspaniale, a jej postać jest niesamowicie realna.
Jednak niektórych w ogóle nie można znieść. Na przykład Ginnifer Goodwin, niby pasuje na Śnieżkę, ale jednak... nie.


Każdy sezon lub połówka sezonu ma swój motyw przewodni (TUTAJ MOGĄ SIĘ POJAWIĆ SPOILERY, WŁAŚCIWIE POJAWIĄ SIĘ). W pierwszym sezonie zmagamy się ze Złą Królową, próbujemy rozumieć czym się kieruje oraz czekamy ze zniecierpliwieniem aż Emma UWIERZY w fakt, że jest Wybawczynią. W sezonie drugim w pierwszej połowie dwie bohaterki Emma i Śnieżka przypadkiem lądują w Zaczarowanym Lesie, gdzie władzę przejęła Cora, która za wszelką cenę chcę się dostać do Storybrooke. W drugiej połowie zmagają się z pogromcami magii. W trzecim sezonie, na samym początku ekipa bohaterów i złoczyńców na czele z Emmą, wyruszają do Nibylandii, gdzie muszą uratować Henry'ego. W drugiej części trzeciego sezonu na mieszkańców Storybrooke została ponownie nałożona klątwa przez Złą Czarownicę z Krainy Oz. W sezonie czwartym Storybrooke zaczyna zamarzać przez Elsę i Królową Śniegu. W drugiej części czwartego sezonu złoczyńcy jednoczą siły, aby odnaleźć autora baśni i zmusić go do zmiany historii, by i oni mieli szczęśliwe zakończenie. (KONIEC MEGA KRÓTKICH SPOILERÓW SEZONÓW)
Każdy z sezonów niesie za sobą więcej bohaterów z baśni, nowe historie i przygody, które nawiązują do znanych nam opowieści. Im dalej, tym bardziej rozkręca się serial, a ja teraz nie wyobrażam sobie zaprzestanie oglądania go. Najbardziej jednak spodobał mi się sezon trzeci (ze względu na jedną postać) i czwarty.


Podsumowując: Jeśli szukasz jakiegoś serialu z nutką magii, przygody i mnóstwem emocji, pragniesz się cofnąć do czasów, gdy kibicowało się w bajkowym postacią, lub po prostu masz ochotę na dobry serial. To mogę wam polecić gorąco Once Upon a Time. Mogę was zapewnić, że gdy zaczniecie oglądanie, nie będziecie mogli się oderwać. Co zakończenie odcinka, to będziecie chcieli więcej i więcej, a tym bardziej, gdy skończy się na "ciąg dalszy nastąpi".
To nowa odsłona wszystkich filmów, adaptacji, niepodobna do żadnej innej Horowitz i Kitsisa połączyli wszystkie baśnie w jedną wielką, spójną całość. Wszystko trzyma się kupy, a historia z każdym odcinkiem jest coraz bardziej kręta i skomplikowana, że wystarczy opuszczenie jednego odcinka, a już czujemy się zagubieni.
Jedyne co mogę zarzucić jako wadę to niektóre efekty specjalne. Czasem były żałośnie, straszne. Lecz nie przeszkadza to wcale w oglądaniu.


Trailer


poniedziałek, 16 listopada 2015

Bez mojej zgody


Dzisiaj prezentuje wam książkę pod tytułem Bez mojej zgody autorstwa Jodi Picoult. Tłumaczeniem
na język polski zajął się Michał Juszkiewicz. Powieść została wydana w kwietniu 2004 roku przez wydawnictwo Atria. W Polsce książka pojawiła się w roku 2007 dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Na podstawie powieści powstał film o tym samym tytule w roku 2009. W role główne wcielili się: Cameron Diaz, Abigail Breslin, Sofia Vassilieva, Alec Baldwin.


Annie to trzynastoletnia dziewczynka, która żyje tylko dlatego, by jej siostra mogła żyć.
Kate była niegdyś normalnym, zdrowym dzieckiem, póki nie wykryto u niej białaczki, a nikt z rodziny nie mógł zostać dawcą. To wtedy rodzice dziewczynek zdecydowali się na sztuczne poczęcie drugiej córki, która jest żywcem wzięta z Kate.
Wszelakie badania, pobieranie krwi, pobyty w szpitalach, jeśli dotykają Kate, to również i Annie.
Rodzina oddala się od siebie. Jessie, najstarszy z rodzeństwa, czujący się najbardziej niekochany stara się, poprzez wpadanie w kłopoty, zwrócić na siebie uwagę. Brian ucieka w pracę i astronomię. A Sara ma niemalże obsesję na punkcie uratowania życia córki, bez względu na wszystko.
W ten sposób Annie podejmuję jedną z ważniejszych decyzji swojego życia, która sprawi, że będzie miała kontrolę nad swoim ciałem, a jej siostra będzie przez to skazana na śmierć.

"Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko pomimo to, że tacy nie są."

To pierwsza przeze mnie przeczytana książka autorstwa Jodi Picoult. Wcześniej, dawno temu widziałam końcówkę filmu, ale nie wiedząc czemu wcale mnie nie zachwycił. Możliwe, że to przez to, że nie widziałam go od początku.
Słyszałam wiele opinii na temat powieści tej autorki, w większości, a właściwie same, były to pozytywne, wychwalające jej twórczość. W końcu musiałam sama się o tym przekonać i w wakacje wypożyczyłam z biblioteki tę oto powieść. Czy zachwyciła mnie, a może wręcz przeciwnie?
Z początku myślałam, że książka nie przypadnie mi do gustu. Początek był nieco dziwny, jednak postanowiłam drążyć dalej, nie zniechęcając się. I bardzo się cieszę, że tak zrobiłam.
Ta książka to istne cudo, mogę je nazwać geniuszem. Porusza ona bardzo ciężki temat - białaczki. Choć, jak można zauważyć ten temat w literaturze stał się ostatniej bardziej "modny" - że tak to nazwę.
Oprócz tego nie pokazuje jedynie ciężkiej oraz przykrej drogi chorej. Wręcz przeciwnie. Powieść dzieli się rozdziałami na perspektywę różnych bohaterów. Każdy z nich na swój sposób przeżywa to, co się dzieje w domu. Choroba dotyka oprócz Kate również jej członków rodziny, a z pewnością jej siostrę, która czuje się nie kochana przez rodziców.

"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."

Każda postać ma swoją historię i została niesamowicie wykreowana. Czytając rozdział z perspektywy różnych osób dało się z łatwością odczuć zmianę charakteru bohatera. Każdy inaczej myślał, formułował, czuł i mówił. Przez co z łatwością można, by uwierzyć, że to kilka różnych osób mogło pisać tę książkę.
Wcześniej już trochę wspomniałam o bohaterach. Annie, Kate, Jasse, Brian i Sara tworzą dość dziwną rodzinkę, w której awantury wybuchają o byle błohostkę - głównie z winy Sary, która zbyt emocjonalnie przeżywa swoją sytuację życiową.
Z początku może się wydawać, że Annie jest bezuczuciową bestią, która zamiast chcieć ratować swoją siostrę, pragnie zachować swoje ciało dla siebie. Jednak poznając wszystko z jej perspektywy, wszystko to zaczyna znikać i nie bardzo potem wiadomo, co jest właściwe. Ratowanie siostry bez względu na życie tej drugiej, czy zachowanie życia drugiej, by ta pierwsza zginęła.
Mówiłam, że ta książka porusza trudne tematy.
Przez całą lekturę starałam się wymyślić dobre rozwiązanie, które nie pokrzywdziłoby żadnej strony, jednak nie potrafiłam nic wymyślić.
Oprócz głównych postaci pojawiają się również dwaj bohaterowie. Campbell i Julia. Campbell to dobry prawnik, do którego zwróciła się Anna ze swymi oszczędnościami, by to on poprowadził jej sprawę o prawo do decydowania o swoim ciele. Zaś Julia to kurator sądowy.

"Dzieci myślą z mózgiem szeroko otwartym; dorastanie, jak zdążyłam zaobserwować, polega tylko na stopniowym zamykaniu go."

Podsumowując: Te książkę czytałam zaledwie chwilę, pochłonęła mnie bez reszty. Już na początku zaczęłam ronić łzy, a im dalej tym jeszcze trudniej było powstrzymać mi płacz. Ta powieść to emocjonalna bomba, jakiej od jakiegoś czasu mi brakowało. Mogę śmiało powiedzieć, że moim zdaniem Bez mojej zgody to arcydzieło, które w czasie czytania zmusza do refleksji na temat życia, rodziny, miłości, poświęcenia oraz konsekwencjach swoich decyzji.
Bohaterowie zostali wspaniale wykreowani, nie potrafiłam ich ocenić. Każdy z nich miał trochę ze złych wad, ale i również zalet. Byli nieco samolubni, niezdecydowani, załamani. Przez cały czas czytania opinia o każdym z nich mi się zmieniała. Raz im współczułam, innym razem byłam wściekła za ich zachowanie.
Książkę czytało mi się błyskawicznie, styl pisania autorki przypadł mi do gustu.
Zaraz po skończeniu powieści od razu włączyłam film. I mimo znaczących różnic w fabule (tym bardziej zmiana końcówki, która w książce była nie do przewidzenia, naprawdę), to naprawdę wspaniale mi się go oglądało. I tym razem przepłakałam połowę, jeśli nie więcej.




środa, 4 listopada 2015

Szeptem


W dzisiejszej recenzji przedstawię wam pierwszy tom trylogii Becci Fitzpatrick pt; Szeptem. Tłumaczeniem zajął się Paweł Łopatka. Powieść swoją premierę miała w październiku 2009 roku dzięki wydawnictwu Simon & Schuster. W Polsce pojawiła się w styczniu 2010 roku dzięki wydawnictwu Otwarte. Z tego, co wiem pracę nad ekranizacją miały ruszyć w roku 2012/2013/2014 - ale chyba nie doszło to do skutku.


Nora Grey to zwyczajna dziewczyna. Posiadająca swoje zdanie, prymuska, która pragnie dostać się na dobrą uczelnię i spędzającą czas ze swoją jedyną przyjaciółką Veę. Jej życie nie jest jedną wielką przygodą, wręcz przeciwne, jest spokojne, monotonne i zaplanowane.
Wszystko jednak zaczyna się walić w momencie, gdy na lekcji biologii zostaje przydzielona do robienia projektu z nowym uczniem - Patchem. Chłopak nie odzywa się zbyt wiele, co napawa dziewczynę wielkim oburzeniem. Już tego samego dnia Norę spotykają dziwne zjawiska, która tłumaczy sobie urojeniem.
Nora nieświadoma wdraża się w świat, do którego nigdy w życiu, by nie weszła. Wchodząc tym samym w sam środek bitwy między nadnaturalnymi stworzeniami.


"Pamiętaj, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy."

Wszyscy wychwalali tę książkę. Słyszałam o niej już kilka lat temu i już wtedy byłam nią zainteresowana. Sięgnęłam po nią jednak dopiero niedawno. Po wielkich oczekiwaniach oraz pamiętając o różnych negatywnych recenzjach, zabrałam się do czytania.
I...?
Jestem lekko rozczarowana. Oprócz jedynej zalety, jaką była szybkość czytania wraz z pewną specyfiką, którą wciągała w czytanie, ta powieść to lekka porażka. Język jest bardzo ubogi, książka napisana została prosto, mogłabym nawet powiedzieć, że w niektórych momentach dało się wyczuć "onetowski" styl pisarski. Niektóre sytuacje były aż śmieszne i bardzo nierealne. Choćby zadanie jakie na biologii otrzymywali uczniowie - LUDZIE SERIO? Ja w takim razie też chcę mieć ocenę za poznanie kolegi/koleżankę z ławki. Również zachowanie nauczycieli, samych postaci... eh...
Fabuła była momentami banalna i wlokła się niemiłosiernie długo. Nic się nie działo. Autorka skupiła się na mdłym romansie Patcha i Nory zamiast na samej fabule, tajemnicy. Dopiero pod koniec zaczęło coś się dziać, dopiero wtedy z jakimś zaciekawieniem zaczęłam czytać.


"Tak to bywa ze strachem. Budzi najgorsze instynkty."

Pora ponarzekać na bohaterów.
Nora był okropną bohaterką. Niby nieśmiała, wzorowa uczennica, a zaraz potem krzykaczka, włamująca się tam, gdzie nie powinna. Serio? Rozumiem postacie, które przechodzą przemiany, jednak to się dzieje na przestrzeni całej książki! To się nie dzieje ot tak, za pstryknięciem palca. Nawet nie. Ona się nie zmieniała, po prostu raz, gdy była właściwa sytuacja, była bad, by w szkole czy przy mamie być aniołkiem.
To było męczące. A tym bardziej jej nienawidzę-Patcha-ale-całuj-mnie-póki-się-nie-udławię-twoim-językiem.
Patch nie lepszy. Bad boy z mrocznymi sekretami, który mięknie pod wpływem nieśmiałej bohaterki. Lecz był podobnie mdły, jak Nora. Niby z zabawnymi tekstami, ale większość była żałosna, tylko na niewielu się uśmiałam - lub właściwsze określeniem byłoby uśmiechnięcie się. Szczerze powiedziawszy irytował mnie. A jego rozmowy z dziewczyną wcale nie były takie "oh i ah".
Vee była jedną z najbardziej przykrą bohaterką. Była żałosna i autorka na siłę starała się z niej zrobić twardą babkę, która odszekuje na byle jaką zaczepkę, która nie potrzebuje chłopaka. Najśmieszniejszy jest fakt, że jest na tyle głupia, by robić to co Nora chce. Nie ważne, czy się gdzieś włamują do dokumentów szkolnych czy po prostu do czyjegoś domu. Tak zróbmy to!
Nie będę już wspominała o innych absurdalnych postaciach i ich zachowań.


"Im wyższe wzniesienie, tym dotkliwszy upadek."

Podsumowując: Gdybym po Szeptem sięgnęła mając dwanaście lat byłabym zachwycona, jednak teraz jest to dla mnie okropny paranormal romance. Więcej jest wad niż zalet i ciągnę tę serię dalej tylko ze względu na to, że nie lubię zostawiać niedokończonych serii.
O dwóch zaletach wspomniałam, jest to łatwość w czytaniu oraz w miarę ciekawa fabuła, a może raczej pomysł, który nie do końca został wykorzystany. Jednak muszę przyznać, po pierwszym tomie zaczęło się coś dziać.
Warto wspomnieć o wspaniałych okładkach. Jestem w nich zakochana i bardzo żałuję, że mimo pięknych okładek, treść nie jest aż tak niesamowita.
Na mnie książka nie zrobiła wrażenia, jednak ani jej wam nie polecam, ani nie mówię, że lepiej byście jej nie czytali.



Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Podsumowanie miesiąca - październik




Październik już za nami. Minęło zaledwie 2/10 roku szkolnego i jesteśmy już nieco bliżej wakacji niż byliśmy wcześniej.

Jak pewnie zauważyliście moja aktywność była naprawdę wspaniała - tutaj proszę o wyczucie mojego sarkazmu. Bardzo was przepraszam, jednak jakimś cudem czas ulatuje mi znacznie szybciej niż kiedyś. Jednak nie martwcie się mam już na to pomysł. Mam nadzieje, że jeśli trochę nad tym pomyśle to uda mi się wprowadzić pewne zmiany - jednak nie wszystkiego jestem pewna na sto procent.


Więc zanim się rozpiszę przejdźmy do najważniejszej części tego posta.




Przeczytane (5):
  1. Osaczona - Tess Gerristen
  2. Powód by oddychać - Rebecca Donovan
  3. Król Edyp - Sofokles
  4. Oddychając z trudem - Rebecca Donovan
  5. Cisza - Becca Fitzpatrick
+ 64 stron Medycyny Druidów Marca Questina


Napisane recenzje (5):
  1. Przygody Sherlocka Holmesa
  2. Osaczona
  3. Duma i uprzedzenie
  4. Powód by oddychać
  5. Zagubiony heros



Ilość przeczytanych stron: 1830+64=1894
Liczba stron na dzień: w przybliżeniu 61


Najlepsza/e przeczytana/e książka/i:
  • Oddychając z trudem
  • Osaczona


Najgorsza/e przeczytana/e książka/i:
  • Cisza



Najdłużej czytana:
  • Powód by oodychać


Najkrócej czytana:
  • Król Edyp




Ten miesiąc był dość szczególny dla bloga, gdyż 17 października ruszyła działalność tego bloga (tzn pojawił się pierwsza recenzja). Wspominałam o tym w osobnym poście, blog Z książką przez świat skończył roczek!

Właściwie na blogu nic się ciekawego nie pojawiło oprócz tych pięciu recenzji, jednego postu z cyklu tommy i serialowy maraton (klik).... więc słabo....

W każdym razie zastanawiam się nad zrobieniem rozpiski dla siebie, w jakim dniu jaka recenzja, może post okołoksiążkowy, tag czy cokolwiek miałoby się pojawiać, aby była pewna różnorodność na tym blogu. Jednak to się dopiero zobaczy. 

A wam? Jak poszło w tym miesiącu?