sobota, 29 sierpnia 2015

W otchłani


W dzisiejszej recenzji przedstawię wam książkę, która już od jakiegoś czasu leżała na mojej półce, a
ja nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie po nią sięgnę. Jest to W otchłani autorstwa Beth Revis. Tłumaczeniem na język polski zajął się Łukasz Małecki. Opublikowana była w roku 2011 przez wydawnictwo Razorbill. W Polsce pojawiła się w marcu 2012 roku dzięki Wydawnictwu Dolnośląskim.


Amy jest normalną siedemnastolatką. Chodzi do szkoły, ma chłopaka imieniem Jason i uwielbia w wolnym czasie biegać. Lecz będzie musiała zostawić za sobą swoje dotychczasowe życie, by wyruszyć wraz z rodzicami statkiem na nową planetę, gdzie człowiekiem mógłby żyć. Dziewczyna wraz z nim zostaje zamrożona, bo podróż ma potrwać trzysta lat.
Jednak Amy nie mogła przewidzieć, że zostanie ona obudzona o pięćdziesiąt lat za wcześnie, a na dodatek... ktoś świadomie ją obudził, chcąc ją zabić. Siedemnastolatka musi rozpocząć życie na statku wraz z innymi i odkryć, kto jest mordercą, zanim dobierze się do jej rodziców.
Lecz statek i jego przywódca mają swoje sekrety, tak głęboko skrywane, że odkrycie ich zmieni wszystko...


"Nie jest przywódcą ten, kto zmusza ludzi, by czynili go silniejszym, lecz ten, kto z chęcią odda część własnej siły, aby ci ludzie mogli stanąć na własnych nogach."

O powieści nigdy nie słyszałam do czasu, gdy wystartowałam w konkursie blogowym, gdzie tę wygrałam. Od tamtego czasu nie mogłam się doczekać, by po nią sięgnę. Jednak nigdy nie miałam jakoś okazji... Ostatnio jednak zdjęłam ją z półki i zaczęłam czytać.
Czy książka spełniła moje oczekiwania?
Styl pisarski autorki jest lekki, dzięki czemu miło, przyjemnie oraz szybko się czyta. Bardzo szybko się wciągnęłam, jednak mimo to pierwsze sto stron szły mi dość mozolnie, tylko czekałam aż dotrę do końca rozdziały i dalej nie mam pojęcia dlaczego tak było. Później nie mogłam się już oderwać, bo akcja gnała na łeb, na szyję. Cały czas coś się działo. Tutaj ślepy zaułek, tutaj kolejna poszlaka. Z szybko bijącym sercem śledziłam rozdział po rozdziale, co się dzieje na statku "Błogosławiony".
Na okładce można przeczytać wzmiankę o miłości, jednak nie przejmujcie się, miłość tutaj wygląda bardziej, jak zauroczenie, które rozwija się powoli i bardzo realnie.


"Kiedy już tam dotrzesz, myśl o mnie za każdym razem, gdy będziesz patrzeć w gwiazdy."

Bardzo łatwo było mi się utożsamić z Amy. To jedna z bardzo realnych postaci, była normalna, namacalna. Jej reakcja po przebudzeniu się była prawdziwa, sama podejrzewam, że tak bym (lub nawet gorzej) zareagowała. Na początku płakała, wściekała się, czuła się obca, przytłoczona, zaczęła odczuwać klaustrofobię. Jednak im dalej brnęła w swoim bagnie tym pewniej i silniej trzymała głowę w górze. Mimo iż dalej można ją było złamać na samym końcu tomu, to i tak starała się, jak mogła, by było dobrze.
Oprócz głównej bohaterki, również narratorki, mamy też narratora. Jest nim Starszy, szesnastolatek, który urodził się na pokładzie "Błogosławionego" i uczy się na zostanie przyszłym Najstarszym - przywódcą. Jest to chłopiec, którego fascynuje oraz niesamowicie intryguje ziemia oraz wszelkie różnice. Tutaj wspaniale autorka ukazała tego bohatera, zakochałam się w nim od samego początku. Nie mamy tutaj męskiego bohatera, który rzuca sarkastycznymi uwagami na prawo i lewo, robi co chcę. Nie. Ma on własne zdanie, jednak im wiele odkrywa kłamstw tym bardziej jest zagubiony i nie wie w co ma wierzyć. Jak byśmy się czuli, gdyby nagle cały świat, w którym żyliśmy okazał się stekiem łgarstw? Jednak podobnie, jak Amy, on również się nie łamie, a nawet, gdy upada to się podnosi i staje czoła przeciwnością losu.


"Daj im migoczące światełka, a nazwą je nadzieją.

Daj im nadzieję, a zrobią dla ciebie wszystko."

Jest jeszcze mnóstwo innych interesujących postaci, które wydały mi się namacalnie. Nie spotkamy się tutaj z bohaterami płaskimi (no dobra może się spotkamy, ale to zabieg celowy dobra dość BEZ SPOILERÓW!).
Najważniejsze o czym trzeba wspomnieć to idealne opisanie statku. Autorce nie są obce różne terminy naukowe, maszynowe, przez co kiedy czytamy wypowiedzi Doktorka o jakiejś chorobie, brzmi to jakby w rzeczywistości odzywał się lekarz. Bardzo mi się to podobało, choć nie zawsze wszystko rozumiałam za pierwszym zamachem. To nadaje powieści realności.
Kolejny ciekawy zabieg to lekka modyfikacja języka, podobnie jak w Więźniu Labiryntu, tutaj również mieszkańcy statku używają dziwnych słów, o którym znaczeniu bardzo łatwo się zorientować.

"Żeby zrozumieć jak ważne jest niebo, musiałam je najpierw stracić."

Podsumowanie: Nie tego spodziewałam się po tej książce, sądziłam, że wszystko będzie inne, bardziej przesłodzone i mniej do zniesienie. Tutaj na całe szczęście się myliłam. Powieść jest mądrze, bardzo dobrze poprowadzona, a niedaleka przyszłość wydaję się o wiele bardziej realna niż inne książki ze swojego gatunku. Taka przyszłość może nas czekać, tym bardziej, że wiele się o tym mówi w różnych programach naukowych.
Wątek zagadek i intryg został wspaniale poprowadzony, tak, że z zaciekawieniem śledziłam akcje. Bohaterami pałałam sympatią lub wręcz przeciwnie, czułam, że mam ochotę je udusić.
Jedyny minus jaki mogę zarzucić, to ten, że niemal od początku wiedziałam, kto morduje - choć czasem miewałam trochę wątpliwości w swoim osądzie.
Jest to nieco przerażająca pod niektórymi względami, bardzo prawdopodobna swemu wydarzeniu powieść, która wciąga bez reszty i gdy się ją skończy jedno słowo, niezbyt cenzuralne, ciśnie się na usta. Muszę zamówić kolejne części.




___________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu 30 Książek w Wakacje

wtorek, 25 sierpnia 2015

Musimy coś zmienić


W dzisiejszej recenzji przedstawię wam powieść, którą miałam możliwość przeczytania na początku wakacji. Jest to  Musimy coś zmienić autorstwa Sandy Hall. Tłumaczeniem powieści zajęła się Małgorzata Rymsza. Książka została wydana w maju 2015 roku dzięki wydawnictwu Pascal. W Ameryce miała swoją premierę rok temu dzięki wydawnictwu St. Martin's Press.


Zastanawialiście się kiedyś, co myślą o tobie inni ludzie? Co im przychodzi na myśl, gdy widzą, kiedy się śmiejesz z głupiego kawału z przyjaciółką lub, gdy wbiegasz spóźniona do autobusu, dziękując kierowcy, że się zatrzymał? Co myślą, gdy widzą, jak spoglądasz na obiekt swoich westchnień?
Każdy z nas z pewnością choć raz się nad tym zastanawiał.
Historie miłosną Lei i Gabe'a śledzą wszyscy. Wszyscy widzą, że są w sobie zakochani, lecz... nie oni sami. Każdy ma w tej powieści prawo głosu, kierowca autobusu, nauczycielka czy nawet wiewiórka i ławka! Oboje nieświadomych niczego nastolatków nie spodziewa się, że aż tyle osób trzyma kciuki za to, by im się udało oraz, jak wielu ciekawi losy tej historii miłosnej.

"Gdy dorosłem, pozbyłem się pewnej dozy nieufności i strachu, ale nigdy zupełnie nie wyzbyłem się nieśmiałości. To tak, jakbym nie potrafił z niej wyrosnąć. Przypominamy drzewo i rower. Dorastałem z nieśmiałością, a ona wrosła we mnie i stała się częścią mnie."

Pierwsze, co w rzuca się w oczy to z pewnością sposób narracji. Po raz pierwszy spotykam się z książką, gdzie to ani on, ani ona nie są narratorami, a... wszyscy dookoła ich, których mijają. Mamy tutaj czternaście spojrzeń na historię. Pomysł jest bardzo kreatywny i zapewne wielu to przyciągnęło uwagę - również i moją.
Więc czy książka Musimy coś zmienić mi się spodobała?
Mamy czternaście narratorów, a co za tym idzie, każdy wypowiada się inaczej. Wątpię, aby wiewiórka wypowiadała się tak samo, jak wykładowczyni kursu pisania. Lub żeby kierowca autobusu wypowiadał się tak samo, jak gburowaty student. Tutaj autorka poradziła sobie świetnie, bo nawet bez podpisu, moglibyśmy mniej więcej stwierdzić, kto jest kim. Jednak dobrze, że nad każdym rozdziałem pojawia się informacja o narratorze, na przykład: "Sam (brat Gabe'a)". To jest bardzo pomocne, bo na początku można się pogubić kto jest kim dla kogo i jaki ma związek z Leą i Gabe'm.

"Mówiła, że lubi sobie wyobrażać, że jej studenci są bohaterami powieści, i wymyślać jakąś historię z ich udziałem w czasie prowadzenia zajęć. Ja idę o krok dalej i tworzę romans."

Jak się domyślacie mamy czternaście plus dwóch bohaterów i myślę, że nie będę się rozpisywać o każdym, gdyż cała frajda właściwie polega na tym, by każdą postać odkrywać oraz słuchać opowieść ich słowami. Dlatego może wspomnę o kilku bohaterach, którzy moim zdaniem byli świetnymi opowiadaczami.
Moją sympatię zdobili kierowca autobusu Bob, Charlotte, Victor, Sam i Inga. Z ich perspektywy wspaniale mi się czytało, a ich niektóre komentarze doprowadzały mnie do śmiechu - a z pewnością Victora, który nawet nadał im zabawne ksywki.

"- I nie jesteście parą? - pytam zmieszany [...] 
- Nie - odpowiada dziewczyna. Pewnie dzisiejszego wieczora pełni funkcję rzecznika. - Nie jesteśmy razem. Ale cieszę się, że dziś mogliśmy pobić dla pana jakiś rekord."

Podsumowując: Gdyby nie fakt, że książka jest pisana z czternastu różnych punktów widzenia ta powieść byłaby taka sama, jak miliona innych. Naprawdę, niczym innym, prócz ciekawej narracji się nie wyróżniała. Nawet rzekoma tajemnica Gabe'a szybko przejrzałam.
Musimy coś zmienić to powieść na jeden wieczór, naprawdę z dwie godziny zajęło mi przeczytanie jej. Książka ma zaledwie trzysta stron, jednak lekki język oraz krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się ją szybko i śledzi z pewnym zaciekawieniem całą akcję, mimo iż i tak wiemy, jak ta historia się zakończy. Jest to lektura na leniwy wieczór, na zrelaksowanie oraz na brak używania mózgu (nie mam zielonego pojęcia, jak inaczej to ująć).
Może nie jest to arcydzieło, jednak warto ją przeczytać oraz mieć na swojej półce, aby od czasu do czasu przypomnieć sobie historią opowiedzianą oczami osób trzecich.



poniedziałek, 24 sierpnia 2015

30 Książek w Wakacje - podsumowanie tygodnia #8 (



Przed wami podsumowanie ósmego tygodnia. Do końca wakacji coraz bliżej - co bardzo ubolewam. A moje wyzwanie też powoli zbliża się ku końcowi, ja zaś mam wrażenie, że chyba nie uda mi się przeczytać tych trzydziestu książek. Już teraz mam dwadzieścia dwie. Lecz mam jeszcze tydzień, może się uda?


W czasie ósmego tygodnia od 17 do 23 sierpnia przeczytałam dwie książki.


Przeczytałam (2):
  1. Dni krwi i światła gwiazd - Laini Taylor
  2. Bez mojej zgody - Jodi Picoult


Zrecenzowane z tego grona (0)

Ile w takim razie stron przeczytałam?
352+390=742

Najlepsza z tego grona:
  • Bez mojej zgody


Najgorsza z tego grona:
  • tutaj akurat nie miałam jakiejś najgorszej książki



Jak widzicie u mnie nieco słabo, choć dwie książki na tydzień to nie mało. Jednak jestem i tak niezadowolona, mam mnóstwo książek, które chciałabym przeczytać. I te z biblioteki i te, które czekają u mnie na półce czasem nawet pół roku. 
W tym tygodniu spodziewajcie się natłoku recenzji, a przynajmniej tak sobie marzę, by było ich nieco więcej.



czwartek, 20 sierpnia 2015

tommy i serialowy maraton - iZombie sezon I



Jak obiecałam, pojawił się pierwszy tego typu post. Rozpoczynam nowy cykl, w którym będę wam przybliżać nieco serial lub jego sezony, jak wolicie. Będzie to pewnego rodzaju recenzja. Czas więc zacząć nowy cykl tommy i serialowy maraton.


iZombie to serial na podstawie komiksu autorstwa Chrisa Robersona i Micheala Allreda o tym samym tytule. Jest to amerykański serial kryminalny, horror (dodałabym, że jeszcze komediowy), wyprodukowany przez Table Six Productions, Warner Bros. Televison i DcComics. 
Wyemitowany został po raz pierwszy na stacji The CW 17 marca 2015 roku. Ta sama stacja zamówiła już w maju drugi sezon.
W role główne wcielili się: Rose McIver, Robert Buckley, Malcom Goodwin, David Anders i Rahul Kohlin.


Olivia Moore jest absolwentką medycyny i pracuje jako pielęgniarka. Jest zapracowana, a jej kariera zapowiada się bardzo dobrze. Ma wspaniałego narzeczonego, z którym planuje ślub. Ma wszystko, o czym normalny człowiek marzy.
Aż jeden wieczór zmienił całe jej dotychczasowe życie, wywracając je do góry nogami. 
Koleżanka z pracy namawia ją, by poszła z nią na imprezę, ta mimo oporu wkrótce się zgadza. Lecz to właśnie tam zmienia się w zombie. Porzuciła swojego ukochanego, ukochaną prace, na rzecz pracy w kostnicy, gdzie ma stały dostęp do mózgów. 
Jak się potem okazuje nie jest wcale tak bezużyteczna. Bo po każdym pożywieniu zaczyna mieć wizje zmarłych ofiar. Olivia szybko zauważa, że to może pomóc detektywowi rozwiązać sprawy tajemniczych morderstw.


To obejrzenia serialu zachęciły mnie dwie recenzje na dwóch blogach. Jak łatwo się zorientować ma on zaledwie sezon i stwierdziłam, że nie będzie to takie trudne nadrobić odcinki. Nie wyglądało to też tak przerażająco, jak na przykład oglądanie pięć sezonów.
Czy serial mnie zachwycił?
Z motywem zombie można się spotkać już wszędzie. Zazwyczaj przedstawione są one jako bezmyślne istoty, które ledwo poruszając się na swoich kończynach idą zdobywać mózgi. Tutaj zaś mamy zupełnie inny obraz tego, co znamy. W serialu iZombie zombie nie różnią się prawie niczym od ludzi. Są jedynie bardzo blade, ich włosy zmieniają swoją barwę na ten sam kolor, co cera. Mają podkrążone oczy i... no żywią się mózgami. Bardzo mi się spodobała taka koncepcja. Było to coś nowego i świeżego. 
W jednej recenzji przeczytałam, że niektórym może nie przypaść do gustu, bo zombie mogą wydać się przesłodzone. Co moim zdaniem jest bzdurą! 
Liv nie jest jedynym zombie w mieście, a te inne nie są tak spokojne oraz opanowane, jak ona. Żeby nie zdradzając, nic już więcej nie dodam.


Mamy kilka głównych postaci oraz kilka, które zmieniają się, co odcinek - jak łatwo się domyśleć są to świadkowie, ofiary itd. Odcinek zazwyczaj dzieli się na sprawę, prowadzącą przez Liv i detektywa oraz na rozterki życiowe Olivii. Nie martwcie się, to tylko zabrzmiało tak okropnie.
Olivia po wydarzeniach na imprezie jest załamana, jednak z czasem to wszystko mija, gdyż odkrywa, że jej przekleństwo może się okazać pomocne. Mózgi dają jej wizje oraz... niektóre cechy charakteru właściciela mózgu. Uważam, że Rose McIver odwaliła kawał dobrej roboty, gdyż przez trzynaście odcinków był czternastoma postaciami (włączając w ofiary samą Liv). Spisała się wspaniale i widać było każdą zmianę charakteru. Ten wątek sprawił, że serial stał się nieco bardziej komediowy. Śmiesznie było oglądać Olivie jako piszczącą nastolatkę czy widzącego diabła pacjenta szpitala psychiatrycznego. 
Inni aktorzy również odwalili kawał dobrej roboty, dzięki, którym serial oglądało się wyśmienicie. Bohaterowie przez nich granych są rzeczywiści i z łatwością można ich polubić.


Akcja serialu dosłownie porywa. Obejrzy się jeden odcinek, a chce się później więcej. Sprawy rozwiązywane przez zombie są ciekawe i to one grają tutaj główne skrzypce. Jednak również z niepokojem oraz przejęciem śledzi się losy głównych bohaterów. Łapie za głowę, gdy ktoś znika, gdy prawie ktoś odkrył sekret Liv.



Podsumowując: Jestem bardzo zadowolona z tego serialu. Jeden sezon zdążył już sprawić, że się zakochałam i ze zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy przygód. Tym bardziej po takim finale sezonu!
Humoru w nim nie braknie, a zombie są przedstawione w całkiem nowy, kreatywny sposób i odkrywanie ich zdolności oraz tego, co potrafią jest istną frajdą. Warto wspomnieć tutaj o wspaniałej obsadzie, która trzyma dobry poziom aktorstwa.


Trailer




____________________________________________
Co myślicie o tego typu postach? Podoba wam się czy nie?

środa, 19 sierpnia 2015

Liebster Blog Award #8






Jak obiecałam wczoraj, dziś pojawiała się moja nominacja do LBA.

Bardzo dziękuję za nominację brak pomysłu!


Może bez zbędnych ceregieli, zapraszam na moje odpowiedzi.



1. Jaką książkę czytasz aktualnie i jakie masz wobec niej odczucia na tym etapie lektury?

Aktualnie czytam dwie książki - Dni krwi i światła gwiazd oraz Medycynę Druidów. Właściwie tę drugą dopiero zaczęłam.
Moje odczucia na etapie ok. 140 stronie są... mieszane. Po skończeniu Córki dymu i kości nie mogłam się doczekać, aby sięgnąć po kontynuację, jednak gdy ją zaczęłam nie wciągnęłam się tak, jak w pierwszy tom. Nieco na siłę ciągnęłam, czekając aż akcja nabierze tempa lub ja się w nią wczuje. Akcja zaczyna się, a ja czuję, że rzeczywiście zaraz nie będę mogła się oderwać.


2. Wymień maksymalnie 7 książek, które w tym roku zasiliły twoją biblioteczkę i cieszą cię najbardziej.

W większości jeszcze nie czytałam nowo zakupionych lub dostanych książek, jednak mogę powiedzieć, że cieszę się z nich bez względu na to. Na pewno cieszę się z Wróć, jeśli pamiętasz i Musimy coś zmienić. Również bardzo cieszy mnie, że znalazła się u mnie powieść Pod Skrzydłami Matki Mroku
Z książek jakich jeszcze nie przeczytałam cieszę się z dwóch tomów oddechów, z W Otchłani, Will Grayson Will Grayson oraz Galop '44, o którym wiele dobrego czytałam.


3. Z jakim bohaterem literackim umówiłbyś/umówiłabyś się na randkę?

Za trudne pytanie. Poproszę o inny zestaw pytań.
Żartuje i tak na nie odpowiem.
Jestem rozdarta między mnóstwem moim ulubionych bohaterów męskich, z którymi z chęcią bym się umówiła. Umówiłabym się z Minho (Więzień Labiryntu) lub z którymś z bliźniaków Weasley (Harry Potter) lub z Leo (Olimpijscy Herosi) lub z Aleksem (Delirium) luub którymś z Kruczych Chłopców (Król Kruków) luuuuuuuub...
Definitywnie za dużo jest tych lubów. 


4. Jakiej piosenki słuchałeś/łaś ostatnio jako ostatnią? A jaką nucisz nałogowo?

Akurat skończyłam słuchać wspaniałego coveru w wykonaniu A cappella - It's time.


Nałogowo ostatnio nucę dwie piosenki.
Shake it off do parodii Supernatural w wykonaniu The Hillywood Show i The road so far, piosenka musicalowa do jednego z odcinków Supernatural.



Naprawdę nie mogę przestać tego nucić i śpiewać od kilku tygodni.


5. Blog, który właśnie prowadzisz jest Twoim pierwszym czy wcześniej miałeś/łaś inne?

To nie jest mój pierwszy blog, wcześniej miałam inne. Jednak to mój pierwszy blog o tematyce książkowej.


6. Jakie kanały śledzisz na bieżąco na YouTube i co w nich lubisz najbardziej?

Na bieżąco śledzę kanał Studia Accantus, Sama Tsui, Petera Hollensa i Lindsey Stirling.
Accantusa uwielbiam za wspaniałe covery z musicalów po polsku, za ich talent i energię oraz radość jaką z tego czerpią. Sama Tsui za wspaniałe covery różnych piosenek. Petera Hollensa za to, że wykonuje covery różnych melodii, piosenek w A cappella - uwielbiam słuchać A cappelli! Lindsey Stirling za wspaniałe wykonania na skrzypcach, gra naprawdę pięknie.


7. Wolisz czytać blogi czy oglądać vlogi?

Chyba czytać blogi.


8. Ulubiona aplikacja na telefon? Dlaczego?

Chyba nie mam ulubionej aplikacji na telefon. Nigdy się nie zastanawiałam w każdym razie nad tym.


9. Gdzie najchętniej spędzasz wakacje?

W domu. Rzadko kiedy wyjeżdżam, a nauczyłam się znajdować sobie wiele zajęć nie opuszczając swojego miejsca. 


10. Masz listę "Things to do before I die"? Co na niej jest lub mogłoby być?

A kiedyś zrobiłam taką listę. Ma chyba dwieście punktów i nie będę przytaczać ich wszystkich. Niektóre są naprawdę przyziemne, jak obejrzę ileś tam filmów, przeczytam jakąś sagę, znajdę miłość swojego życia itd. A niektóre to już takie bardziej ekstremalne i trudniejsze do wykonania.


11. Gdybyś jeszcze raz miał/a dołączyć do blogsfery, zrobiłbyś/zrobiłabyś to?

Zdecydowanie!



Teraz pytania:
1. Masz do wyboru uratowanie jednego bohatera książkowego przed śmiercią, jakiegokolwiek z jakiejkolwiek powieści. Kto to?
2. Masz możliwość zmiany zakończenia Swojej ulubionej książki. Jednego wątku, jakiejś relacji czy ogólnie całokształt tego, jak się skończyło. Korzystasz z takiej szansy czy nie?
3. Najtrudniej było Ci napisać recenzje książki...
4. Najłatwiej pisało Ci się recenzje książki...
5. Jesteś reżyserem, scenarzystą i możesz zekranizować jakąkolwiek powieść. Jaką byś wybrał/a i jak mniej więcej, by ona wyglądała? Postarasz się umieścić, jak najwięcej fragmentów czy raczej dodasz tam więcej od Siebie?
6. Lepszy film jako ekranizacja czy serial?
7. Jaką moc byś wybrał/a gdybyś miał taką możliwość (szybkość, niewidzialność, telekineza itd)?
8. Jaką piosenkę nucisz od jakiegoś czasu?
9. Najlepszy soundtrack do filmu to...
10. Jakie zakończenie dobrej trylogii/serii lub serialu Cię rozczarował?
11. Najpiękniejszy cover to...


A teraz nominuję:


wtorek, 18 sierpnia 2015

Król Kruków



Po dość długiej nieobecności (znowu), za którą bardzo was przepraszam! Chcę wam przedstawić
jedną z książek, która naprawdę zawładnęła moim sercem. Jest to Król Kruków autorstwa Meggie Stiefvater. Tłumaczeniem powieści zajęła się Małgorzata Kafel. Powieść została wydana przez wydawnictwo Scholastic w roku 2012, a Polsce pojawiła się dzięki wydawnictwu Uroboros we czerwcu 2013 roku.


Jedna dziewczyna i czterech chłopców.
Blue jako jedyna ze swojej rodziny nie ma umiejętności wróżek, lecz jest idealnym "wspomagaczem", dzięki czemu o wiele łatwiej jest cokolwiek wywróżyć wszystkim kobietą w jej domu.
Jej jednej od zawsze było wróżone jedno. Jeśli pocałuje miłość swojego życia, jej ukochany umrze.
Gansey, Ronan, Noah i Adam to czwórka przyjaciół z elitarnej szkoły dla chłopców. Kruczy chłopcy od bardzo dawna i obsesyjnie poszukują linii mocy, która pomogłaby im znaleźć legendarnego króla Glendowera, zwanego również Królem Kruków.
W końcu losy piątki nastolatków się połączą się i już nic w spokojnym miasteczku nie będzie takie samo. Magia się uaktywnia, coraz więcej poszukiwaczy króla się sprowadza do miasteczka. Ofiary, rytuały, tajemnice z przeszłości, a to zaledwie dopiero początek...


Dobra ten opis jest naprawdę drętwy, ale naprawdę nie potrafię napisać wspaniałego opisu, który by was zachęcił do tej wspaniałej powieści. Miejmy nadzieję, że z recenzją pójdzie mi lepiej.
Na początku nie byłam zainteresowana tą powieścią. Widziałam ją wiele razy na półce w bibliotece, jednak po bardzo kiepskim spotkaniu z Drżeniem (odłożonym po połowie) i nieco lepszym spotkaniu z Wyścigiem Śmierci, nie myślałam o kolejnym zetknięciu z twórczością tej autorki. Jednak moja mama ją sama wypożyczyła, a gdy skończyła czytać, to cały czas mówiła: Hej Maja, ten Król Kruków jest naprawdę świetny, tobie się spodoba!
W końcu pełna niechęci i nie spodziewając się czegoś wielkiego zaczęłam czytać. Od pierwszych stron powieść mnie pochłonęła, nie potrafiłam się od niej oderwać. Czytałam ją wszędzie, gdzie się dało. W domu, w autobusie, nawet na lekcjach.


"Zawsze go zostawiali. Jednak on nigdy nie potrafił zostawić ich."
Opis może się wydawać banalny, a wręcz odpychający od siebie - a przynajmniej ja tak pomyślałam, gdy przeczytałam go po skończeniu książki. Jednak nie ma nic bardziej mylnego! Akcja książki rozkręca się już zaledwie na początku, co było dla mnie wielkim zdziwieniem, biorąc pod uwagę kiedy coś zaczęło się dziać w Wyścigu Śmierci.
Mamy tutaj wiele zwrotów akcji, coś nie idzie nagle po myśli bohaterów. Ten z tym się pokłócił, tutaj po piętach drepcze im inny poszukiwacz Glendowera, który nie zawaha się ich jakimkolwiek sposobem usunąć nastolatków z pola widzenia.
Przedstawione zostają problemy nadprzyrodzone, związane z poszukiwaniem, a również i takie przyziemne, jak na przykład problem Ronana ze skupieniem się na nauce i zdania do kolejnej klasy.
Muszę również wspomnieć o wielu tajemnicach i intrygach, większość rzeczy były dla mnie nie do przewidzenia, a wyobraźnia oraz wiedza autorki mnie zaskakiwała na każdym kroku. Z obsesyjnych opowiadań Ganseya można się dowiedzieć wszystkiego o legendarnym królu. Wszystko zostaje gładko i pięknie wyjaśnione.

"- Mam do was prośbę. Umówmy się, że od teraz jesteśmy ze sobą szczerzy. Koniec z gierkami. To dotyczy nie tylko Blue. Wszystkich.
- Ja zawsze jestem szczery - prychnął Ronan.
- Człowieku, to największe kłamstwo w twoim życiu - odparł Adam."

Mamy piątkę bohaterów: Blue, Ganseya, Adama, Ronana i Noaha. Wszyscy się od siebie różnią i czasem można się zastanawiać nad tym, dlaczego oni się przyjaźnią. Jak widać, wszyscy wspaniale się dopełniają.
Mamy nie-wróżkę Blue, która swoją obecnością pomaga matce i ciotką we wróżeniu. Będąc przy niej warto wspomnieć o jej domu, w którym mieszka niezliczona ilość osób oraz gdzie panuje totalny chaos. Bardzo polubiłam zakręconą i różnorodną rodzinkę Blue, nawet i ją samą, mimo iż czasem doprawdy mnie irytowała.
O chłopcach z elitarnej szkoły można wiele opowiedzieć. Gansey ma największą obsesję jaką znał świat, wie i zna wszystkie fakty na temat Glendowera. Ronan jest chłopakiem, który cały czas wpada w kłopoty oraz pragnie nader wszystko zdenerwować swojego starszego brata Declana (który nawiasem mówiąc był denerwujący). Adam to mądry, uczynny nastolatek, który trzema pracami dorabia sobie, aby płacić za uczęszczanie do szkoły. O Noahu można powiedzieć jedno: jest bardzo, bardzo dziwny.
Jest wiele postaci, o których mogłabym się tutaj rozwodzić, jednak po co? Jedynie zdradziłabym wam wszystko.


"Krzyczą tylko ci ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać."
Podsumowując: Jestem zauroczona, wręcz zakochana w Królu Kruków, co można już potwierdzić po przeczytaniu przeze mnie ostatnio drugiego tomu. Ta powieść na pewno zawiera w sobie pewne schematy, jednak jest jednocześnie oryginalna oraz niesamowita. Fabuła jest ciekawa oraz zawiła. Bohaterowie różnorodni, z krwi i kości. Dialogi naturalne, z dość dziwacznym poczuciem humoru.
Mogę również was zapewnić, że nie ma tutaj żadnego trójkącika, kwadracika, cokolwiek innego, miłosnego. Tutaj zaledwie ocieramy się o jakieś miłosne rozterki bohaterów. Jedynie Blue rozwodzi się nad swoją klątwą, bojąc się, że nie uda jej się uniknąć nieuniknionego. Zaś chłopcy są bardziej zajęci swoimi własnymi problemami i poszukiwaniami.
Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać, aby oddawać wam, jak wspaniała jest ta powieść i jak bardzo wciągnięta zostałam w ten świat pełen magii. Czytając to można się poczuć, jakby naprawdę się przeżywało jedną z przygód piątki nastolatków, a z tymi to można się związać.




30 Książek w Wakacje - podsumowanie tygodnia #7



Ledwo pojawiło się tutaj jedno podsumowanie, a pojawia się kolejne. Bardzo was przepraszam!

Jednak jeśli mam się tłumaczyć to mogę powiedzieć, że ostatnio wszystko uwzięło się przeciwko mnie. Najpierw pojawiły się problemy z moim internetem, a potem musiałam przez dwa dni żyć jak jaskiniowce bez prądu! Przez co mam o wiele więcej do nadrabiania na waszych blogach i moim. 

Ugh.


Przejdźmy do podsumowania, które jest niewiele lepsze od poprzedniego.


W siódmym tygodniu od 11 sierpnie do 17 sierpnia udało mi się przeczytać dwie książki.



Przeczytane (2):
  1. Najdłuższa Podróż - Nicholas Sparks
  2. Złodzieje Snów - Maggie Stiefvater


Zrecenzowane z tego grona (0)
Chyba, że liczy się recenzja Wróć, jeśli pamiętasz - w co wątpię.


Ile stron w takim razie przeczytałam?
496+479=975


Najlepsza z tego grona:
  • Oby dwie powieści były świetne i mogę je śmiało wrzucić do tej kategorii


Najgorsza z tego grona:
  • brak



Jeszcze dziś zapraszam was na nową recenzję, która powinna się pojawić około 15:00 - a przynajmniej taką mam nadzieję. Zaraz ją napiszę i ustawie, by w razie kolejnego ataku braku internetu spokojnie się opublikowała.

Mam nadzieje, że to tyle na dziś. Jutro oczekujcie rano wykonanego przeze mnie tagu lub LBA, a później recenzji lub specjalnego posta o którym wspominam już drugi miesiąc, czas wywiązać się z obietnicy.

Ja zmykam teraz komentować wasze blogi :)


środa, 12 sierpnia 2015

Wróć, jeśli pamiętasz


Po długiej nieobecności wracam do was z recenzją drugiego tomu Zostań, jeśli kochasz, jest to Wróć, jeśli pamiętasz autorstwa Gayle Forman. Tłumaczeniem na język polski zajęła się Hanna Pasierska. Opublikowana została pod tytułem Where she went (te tłumaczenie na polski) w kwietniu 2011 roku przez wydawnictwo Dutton Penguin. W Polsce pojawiła się w styczniu 2015 roku dzięki Nasza Księgarnia.


Od feralnego wypadku z części poprzedniej minęły trzy lata, jednak nic nie pozostało takie jak wcześniej. Mia ocknęła się i wróciła do życia, jednak... nie do Adama. Ich drogi rozdzieliły się w bardzo okrutny sposób i każdy z nich, po dwóch różnych częściach Ameryki wschodzi jako przyszła gwiazda. Adam jako rockman, a Mia jako niesamowita wiolonczelistka.
Co się więc stanie, gdy pewnego dnia ich drogi się zejdą i ten jeden dzień będzie decydującym puzzlem do złożenia ich historii w jedną całość?

"Przed "później" jest "teraz", którym należy się zająć."

Kiedy dowiedziałam się, że ma zostać wydana kontynuacja powieści Zostań, jeśli kochasz, wiedziałam, że będę ją musiała przeczytać. Pierwszym tomem byłam zauroczona, co ja mówię! Byłam w nim zakochana, a po filmie brakło mi chusteczek i łez. Dlatego obowiązkowo musiałam zakupić i tom drugi.
Czy się więc zawiodłam czy wręcz przeciwnie?
Jeśli mam być szczera nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, oczywiście po trochu wiedziałam o czym będzie. Lecz niekoniecznie, w głównej mierze chciałam sobie zrobić niespodziankę. Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że historia jest przedstawiona oczami zdesperowanego Adama, który przechodzi załamanie z powodu utraty ukochanej.
Cała akcja skupia się na jednym dniu, gdy losy dwójki nastolatków się stykają, w międzyczasie Adam przeplata wspomnienia tego, co się wydarzyło zaraz po przebudzeniu Mii. Opisuje nam wszystko ze swojej perspektywy. Przez całą książkę śledzi się losy bohaterów i zastanawia się, jak to wszystko się stało. Dlaczego Mia postąpiła tak, a nie inaczej?

"Rzucić nie jest trudno. Trudno jest się zdecydować na rzucenie. Kiedy raz zrobisz ten mentalny krok, reszta jest prosta."

Głównymi bohaterami jest Mia i Adam, w tle zaś pozostaje reszta członków zespołu kapeli, dziadkowie i kilku innych postaci. Jednak niewielu z nich pełni aż tak ważną rolę. Wszystko zostało skupione na dramacie dwójki postaci, reszta zaś jest uzupełnieniem.
Pojawia się kilka nowych bohaterów, którzy są albo wspomniani albo występują tylko we wspomnieniu Adama.
Opisałabym wszystko bardziej dokładniej, jednak po co wam psuć niespodziankę z odkrywania tych wszystkich postaci.

"Mówią, że nic nie dzieje się bez przyczyny, ale nie jestem pewien czy to kupuję."

Podsumowując: Książka jest wspaniałym dopełnieniem historii, która równie dobrze mogłaby pozostać bez kontynuacji. Jeśli mam być szczera bałam się, że drugi tom wszystko zepsuje. Jak wielce się pomyliłam! Wróć, jeśli pamiętasz nie jest kolejną powieścią podkoloryzowaną ze szczęśliwym zakończeniem, Pokazuje, że życia jest ciężkie i nawet jedno wydarzenie potrafi przewrócić nasze życie do góry nogami.
Książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Język jest płynny i prosty. Tutaj autorka się postarała, gdyż dostrzegalna jest różnica między myślami Adama a Mii, dzięki temu o wiele łatwiej nam uwierzyć, że to mogło rzeczywiście roić się w głowie nastolatka.
Jedyny minus, właściwie dwa, jakie się dopatrzyłam to okropne tłumaczenie - jednak to nie jest tyle, co wada powieści tyle, co wada tłumacza. Oraz ciągłe narzekania Adama z początku, cały czas nękają go myśli samobójcze, mroczne, trochę to przytłaczające, jednak im dalej tym lepiej.
Powieść jest wspaniała, podtrzymuje poziom pierwszej i jest bardzo dobrym dokończeniem historii.





wtorek, 11 sierpnia 2015

30 Książek w Wakacje - podsumowanie tygodnia #5 i #6



Długo mnie nie było!
Mam sporo zaległości i na swoim blogu i na waszych! Bardzo was przepraszam, jednak nie będę w stanie przejrzeć każdego waszego postu - głównie przez dwie rzeczy: a) lenistwo i b) mój internet od wczoraj nie chce ze mną współpracować. Stąd też ten post dopiero dziś. Miał się pojawić w niedziele, ale byłam zajęta i okropnie wycieńczona po tygodniu pełnych wrażeń, a wczoraj internet, co pięć minut się wyłączał. Więc oszczędziłam sobie trudu, złości i krzyczenia na urządzenie.
Doprawdy interesująca historia życia, jednak tutaj nie o tym.


Mimo iż miałam pracowite dni, to czytelnicze nie za bardzo. Udało mi się w ciągu dwóch tygodni przeczytać zaledwie DWIE książki. 
To naprawdę słabizna i aż wstyd się przyznać.

W piątym i szóstym tygodniu od 27 lipca do 11 sierpnia przeczytałam dwie książki.



Przeczytane książki (2):
  1. Serce na temblaku - Katarzyna Grochola
  2. Duma i Uprzedzenia - Jane Austen


Zrecenzowane z tego grona (0)


Ile stron w takim razie przeczytałam?
324+384=708


Najlepsza z tego grona:
  • Duma i Uprzedzenia


Najgorsza z tego grona:
  • Może nie jakaś okropnie najgorsza, ale jednak zawiodłam się na Sercu na temblaku


Teraz obiecuję wam, że powrócę do systematycznego blogowania. Już jutro wstawię recenzje lub kilka tagów.

sobota, 1 sierpnia 2015

Podsumowanie miesiąca - lipiec



Miesiąc wakacji za nami, z jednej strony dziwię się i mówię: jeju, kiedy to minęło. Lecz z drugiej strony mam wrażenie, że minęło mi to dość powoli. W każdym razie starałam się nie próżnować i nie przesiedzieć lata tylko w domu przed komputerem. 
Udało mi się już zrobić kilka samotnych oraz nie przejażdżek rowerowych, dwa razy odwiedzić bibliotekę, przeczytać sporo różnych książek i tak dalej i dalej. 
Nie narzekam.


Jednak w tym podsumowaniu nie o tym, was bardziej od mojego życia interesuje wynik czytelniczy.


Przeczytane książki (15):
  1. Musimy coś zmienić - Sandy Hall
  2. Harry Potter i Książę Półkrwi - J. K. Rowling
  3. Harry Potter i Insygnia Śmierci - J. K. Rowling
  4. I wciąż ją kocham - Nicholas Sparks
  5. Córka Dymu i Kości - Laini Taylor
  6. Pamiętnik Narkomanki - Barbara Rosiek
  7. Dziennik Cwaniaczka. Rodrick Rządzi - Jeff Kinney
  8. Dziennik Cwaniaczka. Szczyt Wszystkiego - Jeff Kinney
  9. Dziennik Cwaniaczka. Ubaw po pachy - Jeff Kinney
  10. Dziennik Cwaniaczka. Przykra Prawda - Jeff Kinney
  11. Miasto Upadłych Aniołów - Cassandra Clare
  12. Dziennik Cwaniaczka. Biała Gorączka - Jeff Kinney
  13. Dziennik Cwaniaczka. Trzeci do pary - Jeff Kinney
  14. Dziennik Cwaniaczka. Zezowate Szczęście - Jeff Kinney
  15. Serce na temblaku - Katarzyna Grochola

+ 101 stron Dumy i Uprzedzenia Jane Austen

Napisane recenzje (5):
  1. Koniec - Lisa McMann 
  2. Harry Potter (1-7) - J. K. Rowling
  3. Dziennik Cwaniaczka. Rodrick Rządzi - Jeff Kinney
  4. Dziennik Cwaniaczka (3-8) - Jeff Kinney
  5. Córka Dymu i Kości - Laini Taylor


Ilość przeczytanych stron: 4466+101 (4567) looooooooool
Liczba stron na dzień: w przybliżeniu 147


Najlepsza/e przeczytana/e książka/i:
  • Harry Potter i Książę Półkrwi
  • Harry Potter i Insygnia Śmierci
  • Córka Dymu i Kości
Najgorsza/e przeczytana/e książka/i:
  • Serce na temblaku
  • I wciąż ją kocham



Najdłużej czytana:
  • I wciąż ją kocham
  • Miasto Upadłych Aniołów
  • Serce na temblaku
Najkrócej czytana:
  • wszystkie Dzienniki Cwaniaczka
  • Musimy coś zmienić



Myślę, że jak na miesiąc to czytelniczo nie wypadłam wcale tak źle. 
Co się działo na blogu?
Zapowiadałam specjalne posty, zapowiadałam i na tym się kończyło. Jednak miejmy nadzieje, że już w sierpniu się uda (historia lubi się powtarzać).
W tym miesiącu dostałam wiele nominacji do tagów i LBA za co wam wszystkim bardzo dziękuję. W ogóle za wszystkie komentarze, które od was dostaję! Dziękuję, dziękuję i dziękuję.
Ostatnio pojawił się setny post na blogu, a była to recenzja Dziennika Cwaniaczka. Rodrick Rządzi, nawet w nim o tym wspomniałam. Jeju, setny post. Obym wytrzymała do dwusetnego!





Wybaczcie, znów gify


A tak to nic się nie wydarzyło...
A właśnie, takie ogłoszenie parafialne: Od niedzieli do soboty mnie nie będzie, znaczy będę, ale bardzo zajęta i po za domem. Więc albo przygotuje sobie kilka recenzji i zrobię magu magu i pojawią się na blogu o ustalonym czasie. Albo w ogóle nie będzie żadnej aktywności. Zobaczymy, jak to będzie.

W każdym razie trzymajcie się i dobrze wykorzystajcie miesiąc wakacji!