poniedziałek, 11 maja 2015

Prowansalski balsam na złamane serca


Zamiast z Top 10 przybywam do was z recenzją ostatnio przeczytanej książki, o której m u s z ę koniecznie napisać recenzja. Jest to Prowansalski balsam na złamane serca (na początku w ogóle nie umiałam zapamiętać tytułu i gdy ktoś mnie się pytał, co czytam byłam jak "eee.... książkę o dziwnie
długim tytule"), autorką tej powieści jest Bridget Asher (pseudonim literacki Julianny Baggot). Tłumaczeniem zajęła się Ewa Nowakowska. Książka została wydana przez Random House w czerwcu 2011 roku, w Polsce książka pojawiła się dzięki Wydawnictwu Literackie we wrześniu 2011 roku.


Świat Heidi się rozpadł i rozpada się każdego dnia, kiedy uświadamia sobie fakt, że już nigdy więcej nie ujrzy swojego męża. Została sama ze swoim synkiem, a na dodatek nie potrafi znów żyć, wrócić do życia. Nie potrafi się pogodzić z tak wielką stratą.
Aż w końcu dowiaduje się, że rodzinny domek w Prowansji ulega pożarowi. Matka prosi ją, aby tam poleciała odnowić dom i przy okazji wsłuchała w niego. Budynek ma dziwne właściwości, które potrafią załatać złamane serce oraz pojednać prawdziwą miłość.
Bohaterka wyrusza tam i nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo jej życie się zmieni dzięki tej decyzji.


"Historie są takie, jakimi je tworzymy."

Po pierwsze: uwielbiam okładkę tej książki, która jest niesamowicie piękna oraz ukazuje piękno treści w niej. Uwielbiam na nią patrzeć.
Po drugie: Uwielbiam tę historię! Jest wspaniała!
Jednak nie od początku ją pokochałam. Zaczynając czułam, że ciężko się ją czyta, dość koślawo. Podejrzewam, że autorka miała problem z zaczęciem, jakby nie wiedziała, czy nie ujawnia za dużo z tej powieści, czy za mało. Nie wiedziała po jak cienkim lodzie stąpa. Jednak po pierwszych kilku stronach, gdy ponownie zasiadłam do czytania - obiecując sobie, że nie odłożę tej książki. Po prostu nie mogłam się oderwać! Moje oczy latały prawo, lewo, prawo, lewo. Linijka za linijką.
Język okazał się później lekki, pewniejszy oraz taki... jak to nazwać? Magiczny? Po prostu pasował do całokształtu historii. Zauroczyła mnie ona od razu!
Tajemniczy dom, który został zbudowany z miłości i dotąd łączył pary, które są sobie przeznaczone. Do tego tajemnica każdego bohatera, każdy ma pewne brudy. Oraz wątek miłosny, mimo iż wiedziałam od początku, jak się skończy to nie wiedziałam, że tak do tego dojdzie. Z uśmiechem na twarzy czytałam dziwne przygody Heidi we Francji.


"Powiedziałam bezmyślnie: 
- Jestem. Jestem będąca. 
[...] 
- Takie słowo nawet nie istnieje - odrzekła. - Mam rację? 
- Tak - przyznałam. - Ale wyraża mój emocjonalny stan. 
- Jestem będący - powiedział Julien, wypróbowując wyrażenie. 
- Ja też jestem będący! - dołączył się Abbot. 
- I ja zdecydowanie jestem będąca - stwierdziła Charlotte [...]. 
- A ty jesteś będąca? - Julien zapytał matkę. 
- Czy jestem będąca? - zdziwiła się. 
- Czy żyjesz w teraźniejszości? - wyjaśniła Charlotte. 
- W teraźniejszości? A co to takiego teraźniejszość? Ja jestem le passe. Przeszłością."


Co do bohaterów.
Heidi na samym początku może się wydać nieco żałosna, zbyt pochłonięta sobą. Jednak później dojrzy się w niej smutek, rozpacz i zacznie się jej aż współczuć. Następnie wraz z kolejnymi przeżyciami podnosi się i zaczyna żyć. Wpuszcza ludzi do swojego serca oraz powoli przyswaja się z myślą, że śmierć jest nieunikniona, a jej mąż zostanie już tylko w opowieściach.
Kolejne dwie ważne postacie to Charlotte i Abbot. Abbot to mały synek głównej bohaterki, który ma niesamowicie dziwną obsesję na punkcie pozbywania się zarazków, pamiętania o wszystkim oraz zapewniania każdemu dookoła bezpieczeństwa. Charlotte to zaś córka męża siostry Heidi (kurczę, zabrzmiało to jak w hiszpańskiej telenoweli), która jest niezwykle dojrzała, jak na swój wiek. Używa różnych słów próbując je stosować w zdaniach, w ten sam sposób ucząc się do końcowych testów. Osobiście uwielbiam ją i tego chłopca, razem byli niesamowici. To z pewnością moje dwie ulubione postacie.


"- [...] Gdy jestem sam, śpiewam sobie, bo nie umiem gwizdać, więc zawsze łatwo mnie znaleźć. 
- Dlaczego śpiewasz, gdy jesteś sam? 
- By nie czuć samotności - wyjaśnił."


Podsumowując: Aby nie bombardować was tym, jak książka i bohaterowie są wspaniali, oraz nie bombardować was trylionem bohaterów, lepiej zacznę już podsumowanie.
Powieść zawiera w sobie istną kopalnię cytatów, niektóre śmieszne, inne mądre i pouczające. Ta historia w magiczny sposób przedstawia nam historie pisane przez życie, które każdemu z nas mogą się przytrafić. Piękne opisy, ciekawe wydarzenia, nieco powolna akcja, co jest wielkim plusem w tej powieści.
Również opisy jedzenie, aż ślinka cieknie z ust!
Książkę mogę uznać za jedną z moich ulubionych. Mimo trudnego początku oraz dania szansy tej powieści, wiem, że nie jeden raz będę sobie o niej przypominać i chcieć do niej zajrzeć. Jest to książka na leniwe niedzielne dni (jak i na każde inne).
Z całego serduszka wam ją polecam!



14 komentarzy:

  1. Świetna recenzja. Założę się, że czytałaś "Dotyk Julii" (te przekreślenia :P). Książka wydaje się być bardzo ciekawa. Skoro tak polecasz - zapisuję sobie :)

    Pozdrawiam
    Isabel Czyta - mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jeszcze nie czytałam "Dotyku Julii", ale uwielbiam te przekreślenia hahaha

      Usuń
  2. Akcja dzieje się we Francji? Już za samo to ma u mnie punkt ekstra ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać,że nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce,ale teraz bardzo mnie zainteresowała i ląduje na mojej liście "MUST READ"

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze słyszę o tej książce, ale na pewno będę jej szukać wzrokiem w księgarniach. Szczególnie zainteresował mnie wątek romantyczny, który mimo że wiemy jak się skończy, zaskakuje. To lubię. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam nigdy o tej powieści, ale przyznam, że już sama okładka bardzo mi się podoba i intryguje ;) Tak ją zachwalasz, że na pewno będę jej szukać ;)

    KsiążkowyŚwiat

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, tematyka zupełnie nie moja :( Nie wiem, nie przyciągają mnie takie książki, ale muszę przyznać, że z tego, co zamieszczone - to rzeczywiście kopalnia cytatów ☻

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Nie wiem, czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam tego rodzaju pozycje, ale jakoś nie jestem co do niej przekonana. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Klimatyczna okładka :) choć fabuła nie wydaje się wyróżniać w te, to wydaje mi się, że książka mogłaby być balsamem na moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem pewna czy to książka dla mnie, ale na pewno się jeszcze nad nią zastanowię :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. O, świetnie się składa, bo jakiś czas temu kupiłam ją na promocji w WL za jakąś śmieszną cenę i bałam się, że to pieniądze wyrzucone w błoto, a tu powieść w sam raz na zbliżające się wakacje:)

    OdpowiedzUsuń
  12. To ideał dla mnie kocham takie książki a jeśli jest taką kopalnią cytatów to tym bardziej muszę ją przeczytać a i jeszcze ta cudowna okładka <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zostaje mi nic innego, jak tylko dodać tę książkę do listy "must-read"! Po recenzji czuję, że nie dam jej uczciwie stanąć na końcu kolejki ;)

    OdpowiedzUsuń