poniedziałek, 30 marca 2015

Top 10: największe wyciskacze łez



http://www.kreatywa.net/p/top-10.html
Klik, aby przenieś się do pomysłodawczyni!


To już czwarty Top 10! 
Dalej trzymam się swojego postanowienia i każdego poniedziałku dodaję ten właśnie post. Co odnośnie do niego mam pytanie: Mam dodawać jedynie Top 10 związane z książkami czy też wybierać obojętnie jaki temat, który akurat mnie się spodoba?

W tym tygodniu czas naaa.....
Top 10: największych wyciskaczy łez.

Więc zaczynajmy, przygodę z powieściami, co wycisnęły mnie ze wszystkich łez.





Zostań, jeśli kochasz


Co prawda czytałam ebooka z nazwą, która bardziej oddaje to, co się dzieje we wnętrzu, na stronach kartek. Jednak nie ubolewajmy nad nazwą, która naprawdę jest po mistrzowsku przetłumaczona na Polski i przywodzi na myśl głupią komedie Amerykańską.
Przejdźmy do sedna. 
Dla niektórych osób może się wydawać, że ta książka nie ma nic z wyciskacza, że to tylko powieść, która miała nią być (miała!). Jednak ja czytając ją czułam pewne reflekcje, bo zaraz, dziewczyna miała spędzić udany dzień z rodzinką i miała świetlaną przyszłość przed sobą, a tutaj nagle bum! I wszystko runęło niby domek z kart. Sam opis wydarzeń z życia rodziny Hall było jeszcze dołujące, ponieważ to nie wróci. 




Złodziejka Książek


Tutaj nie wiem, czy znajdę kogokolwiek, co nie wzruszyła ta historia. Na tej powieści się śmieje, płacze, wynosi mądrości oraz świetnie spędza czas przejmując się dalszą akcją. 
Na niektórych momentach po prostu beczałam jak dziecko. Już nawet nie mówię o końcówce, ale również o innych wydarzeniach. O historiach, o losach bohaterów, o tym, co się z nimi działo. To było okropnie przejmujące, a ja czułam się coraz gorzej, kiedy komukolwiek w tej powieści coś złego się działo.
Nic dodać, nic ująć po prostu.




Ostatnia piosenka


Chyba nikogo, by nie zdziwiło, gdybym wstawiła tutaj choć jedną książkę Nicholasa Sparksa. 
Mimo iż początek powieści był dla mnie nudny, typowy oraz bardzo irytujący to końcówka po prostu mnie wmurowała w ziemię. Nie chodzi o jakiś mega zwrot akcji czy nie wiadomo, co jeszcze. Chodzi mi o sam fakt zmiany postawy głównej bohaterki, z nadętej nastolatki zmieniła się w wrażliwą kobietę. Same czytanie o jej cierpieniu było bolesne, a łzy same leciały mnie po policzku.




Harry Potter i Zakon Feniksa


Tak, Harry Potter również musiał się tutaj pojawić.
Nie chodzi o sam fakt tego, co się stało na końcu - choć podejrzewam, że niepotrzebnie kryję szczegóły, bo wątpię bym znalazła osobę, która choć nie oglądała ekranizacji. Sama w sobie ta część była smutna. Jakby pokazywała, że dobre czasy się skończyły, że znikła ta beztroskość z poprzednich części. Harry ubolewa nad śmiercią kolegą, każdy odwraca się przeciw niemu. Nawet zwykła scena, gdy pani Wesley widzi swój najgorszy koszmar sprawił, że zaczęłam płakać.
Jednak najgorsze mnie czeka w kolejnych dwóch częściach, na bank...




Gwiazd naszych wina


Ktoś w ogóle na tym nie płakał? Choćby na filmie? A nie rzeczywiście, kiedy ja dusiłam się własnymi łzami w kinie i próbowałam zatamować powódź chusteczkami to moja przyjaciółka siedziała niewzruszona i oglądała dalej. Ale nieważne!
Powiedzcie mi, czy ktoś w ogóle spodziewał się takiego końca? Bo ja definitywnie nie! To było naprawdę niesprawiedliwe (niesprawiedliwe było też to, że autor jako Hazel Grace narzeka na niedokończoną historię, a sam robi to samo).
Po prostu na końcu płakałam. Końcowe rozdziały były istną torturą!




Lek na Śmierć


Płakałam przez większość momentów. 
Było wiele scen w powieści, które mnie całkowicie załamały oraz, których się nie spodziewałam czytając poprzednie części. 
Pewnie większość osób domyśla się o jaką scenę mnie chodzi, jednak było ich o wiele więcej. Dla mnie najstraszniejszy oraz najsmutniejszy był fakt, jak DRESZCZ traktował każdego z grupy A i B. To było nie do pojęcia, jaki mieli do nich stosunek, prawie w ogóle ich nie obchodzili.




PS. Kocham cię


Czytałam tę książkę dość dawno, jednak nadal pamiętam, jak mną poruszyła. W niektórych momentach płakałam, w innych się śmiałam. To naprawdę niesamowita opowieść o miłości oraz radzeniu sobie w czasie swojego małego końca świata.




Jesienna miłość


Mimo iż widziałam film (na którym beczałam jak głupia owca) to sięgnęłam po książkę. Oby dwa okazały się inne, nawet pod względem tytułów. Jednak nie o tym teraz.
Mimo iż wiedziałam, jak skończy się historia, mimo iż to wszystko wiedziałam, to i tak płakałam. Wzruszyłam się niezmiernie, może dlatego, że w książce nieco bardziej została rozwinięta relacja między bohaterami. Co bardziej potem bolało.




Kosogłos


Druga połowa książki była niezmiernie bolesna biorąc pod uwagę, jak wiele się tam działo. Wszystko było okropnie wstrząsające. Na większości fragmentów płakałam w poduszkę, pytając się: "Collins, dlaczego?!".




Jej wszystkie życia


Tutaj było wiele różnych wątków, za pierwszym razem kończące się tragicznie, lecz za drugim nieco lepiej i tak dalej. W większości były to niefortunne zdarzenia dla Ursuli, która musiała za każdym razem znosić to coraz dziwniejsze przeciwności losu oraz cierpienia. 
Płakałam, oj płakałam.





No i jest dziesiątka!

A wasze Top 10: największych wyciskaczy łez? Piszcie w komentarzach, jak zwykle chętnie poczytam!

12 komentarzy:

  1. Zgadzam się co do Gwiazd naszych wina i Jesiennej miłości. Ja bym dodała od siebie Niebo jest wszędzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... nie słyszałam o takiej książce. Pomyszkuje na twoim blogu, a może znajdę recenzje tej powieści :)

      Usuń
  2. Zgadzam się co do Kosogłosa. Zostań, jeśli kochasz nie wywołało u mnie praktycznie żadnych emocji :( Pozostałych pozycji nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesiennej miłości i Jej wszystkie życia jeszcze nie czytałam. Ale chyba przeczytam.
    A czy przypadkiem Jesienna miłość to nie książka na której podstawie powstała Szkoła uczuć ??

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jesienna Miłość jest Szkołą Uczuć. W sumie niedługo napiszę tego recenzję i też o tym wspomnę :)

      Usuń
  4. Ogólnie rzecz biorąc unikam ''wyciskaczy łez'', ale czasami trafi mi się uronić łzę przy czytaniu (chociaż mogą to być potoki jak w przypadku GNW ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Część znam, część mam w planach. Szczególnie "Złodziejkę książek" i "Gwiazd naszych wina" :)

    PS. Polecam też inne tematy, te nie-książkowe właśnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakon Feniksa i Kosogłos....przypomniałaś mi teraz. Boże, nie. ;( Przy Zakonie zawsze płaczę. A że teraz już doskonale przecież wiem, co TAM się dzieje, płaczę kilkanaście stron wcześniej. I kilkanaście stron później, bo wiem, że dalej nie jest lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Ostaniom piosenkę" i "Harrego Pottera" kocham
    "Gwiazd naszych winę" mam w planach
    Na "Zostań, jeśli kochasz" i "P.S: Kocham Cię" zawiodłam się. Filmy jak dla mnie był lepsze.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Jeśli zostanę" miało w sobie "coś" co może łez nie wyciska, ale porusza. Co do GNW - nie płakałam. Jest ona bardzo... wzruszająca, ale po prostu tak już mam. "Harry Potter" to pozycja, o której wspomnę w komentarzu, gdyż na wszystkie sposoby jest wspaniała. Co do "P.S. Kocham Cię" - emocje były. Ahern potrafi!

    Świetne TOP10- w sumie zgodzić się mogę co do wszystkich wymienionych. Sama jednak wcisnęłabym gdzieś książkę "Oskar i Pani Róża". Ten mały chłopiec potrafi chwycić za serce - ba! Nawet za gardło ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Większość czytałam. Przy żadnej nie uroniłam łezki. Jakoś mnie nie poruszają te historie aczkolwiek GNW napawało mnie taką melancholią.
    http://life-ishappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety z wymienionych przez Ciebie książek czytałam tylko "P.S.Kocham Cię" i bardzo podobała mi się ta pozycja, mimo iż nie przepadam za romansami. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń