środa, 15 kwietnia 2015

Sen


W dzisiejszej recenzji pragnę wam przedstawić pierwszy tom powieści Lisy McMann pod tytułem Sen. Tłumaczeniem powieści zajęła się Agnieszka Kabala. Książka została wydana w 2008 roku przez wydawnictwo Simon & Schuster. W Polsce pojawiła się dzięki Amber w roku 2010.


Główna bohaterka , Janie, od zawsze miała problemy z snem. Nie, oczywiście dobrze sypiała. Miała problem z snami innych ludzi, mogła się w nich znaleźć widząc miliardy różnych snów najróżniejszych osób. Teraz, gdy ma siedemnaście lat, jej umiejętność się nasiliła. Nawet w czasie lekcji, kiedy znajdzie się przy kimś drzemiącym może zostać w niego wchłonięta, niezależnie czy to przyjemne senne marzenie czy koszmar.
Pewnego dnia do szkoły przychodzi nowy chłopak, który potrafi kontrolować sny. Jednak nawet jego umiejętności są do niczego, kiedy Janie trafi do okropnego koszmaru. Od tego czasu nie może być zwykłą obserwatorką snów, teraz jest ich uczestniczką i może zmienić w nich wszystko.

"Zanim rozpryśnie się kolejny kawałek rzeczywistości, który trzeba będzie posklejać."

Były wakacje, a ja byłam w bibliotece, szukając kolejnej książki do wielkiego stosa wybranych przeze mnie książek. Wtedy trafiłam na cieniutki Sen. Okładka wydała się tajemnicza, bardzo zachęcająca, opis - przekomiczny. Mówię sobie: "Yay! To musi być świetne!". Oczywiście zaczęłam czytać po powrocie do domu nie mogąc się oprzeć. I tutaj spotkało mnie wielkie rozczarowanie.
Powieść świetnie się zapowiada, na początku w zupełności nie wiadomo, o co chodzi. Najpierw jesteśmy cofnięci kilka lat wcześniej, potem trochę później i w końcu trafiamy na te "właściwe" czasy. Tutaj wszystko wydawało się być w porządku.
Co mnie najbardziej zirytowało?
Zmarnowany pomysł.
Im głębiej tym gorzej, im dalszy tom tym gorzej. Czytając miałam cichą nadzieję, że to specjalnie, a autorka na końcu zrobi wielkie BUM! i wtedy wbiję się w fotel, myśląc "Wow! To dopiero była książka!". Jednak nic takiego się nie stało, jeśli mam być szczera, większości wątków, prócz tych głównych, nie pamiętam. Ba! Nawet nie pamiętam imion bohaterów (imię głównej bohaterki sprawdziłam w opisie na lubimyczytać, przyznaję się!), dlatego trochę trudno pisać mnie tę recenzję. Mimo to skupię się na tym, co pamiętam oraz, co mnie irytowało.

 "Sny to nie wspomnienia, Janie. To nadzieje i lęki. Oznaki stresów przeżywanych w życiu."

Bohaterowie. To było naprawdę... okropne.
Janie pochodzi z patologicznej rodziny, ojca nie ma, matka pije alkohol i nie zwraca na nią uwagę. Co robi Janie? Przez większość książki narzeka na wszystko. A bo jej sny mnie przeszkadzają, a bo ona mnie tak traktuje, a bo ja muszę robić to i to, a bo ja nie mam kasy na to i muszę pracować. Okay, dobra. Rozumiem, można ponarzekać, jednak nie przez większość powieści, w momentach kiedy to naprawdę nie jest potrzebne, które można było o wiele lepiej... zagospodarować? Przez to wszystko nie czuję się współczucia do postaci, wręcz przeciwnie, ma się ochotę wyjąć ją stamtąd i kupić jej nowy mózg.
Jednak mogłam już znieść bardzo nieznośną bohaterkę.
Później jest chłopak, naprawdę przystojny i idealny. Dobra. Po chwili okazuję się, że on też pochodzi z patologicznej rodziny. Potem okazuję się, że jest dużo bohaterów, którzy też z takich rodzin pochodzi. Wybaczcie, dla mnie to trochę nierealne. Znaczy rozumiem, mogą się znać, mieszkać na tej samej ulicy, mówić sobie "dzień dobry" i w ogóle. Ale, że bohaterka nie zauważa innych ludzi z "normalnych" rodzin? Że nie ma żadnych takich bohaterów?
Nie będę już potem wspominać o dalszej nierealności, bo nie zamierzam wam spoilerować.

"To, co złe, nigdy samo nie mija. I to nie jest niczyja wina."

Podsumowując: Książka zapowiadała się świetnie, skończyło się na zapowiadała.
Bohaterowie byli naprawdę nieznośni, nierealni (pomijając tą kwestię, o której mówiłam). Płascy bardziej niż kartki na jakiej została wydrukowana ta powieść.
Autorka pisze lekkim językiem, więc pewnie niektórym przypadnie to do gustu i to będzie tą zaletą. Szybko się czyta.
Sam wątek snu, też do końca nie został wykorzystany. Wręcz jakby niewiele o nim jest, a jak jest, to naprawdę taki... po prostu ew!
Nie wiem, co mam tutaj jeszcze napisać.
Zawiodłam się, naprawdę się zawiodłam. Praktycznie nic nie pamiętam z tej powieści, po prostu przeczytałam ją, odhaczyłam i oddałam do biblioteki.









12 komentarzy:

  1. Miałam kiedyś w planach tę książkę, ale chyba sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda :( Miałam kiedyś wielką ochotę ją przeczytać , a teraz będę ją omijać szerokim łukiem. Przykro mi, że trafiłaś na taką słabiutką lekturę :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka przyciąga! No ale można się przekonać, że nie wolno wybierać książki po okładce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Początkowo myślałam, że imię Janie użyte w cytacie to wołacz imienia Jan :C :D
    Faktycznie wygląda ciekawie, ale skoro wykonanie słabe.. szkoda :c

    LimoBooks :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zdecydowanie nie dla mnie. Szkoda tylko, że jest coraz więcej takich pozycji, gdzie kończy się na pomyśle, bo wykonanie jest fatalne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety o książce z tej serii nie słyszałam, jednak mi także okładka wydaje się tajemnicza i to mi się na pierwszy rzut oka podoba, jeszcze fakt, że cieniutka to w ogóle jestem w raju. Chociaż bohaterowie bardzo ważna część książki i jak miałabym znosić główną bohaterkę to wolałabym odłożyć lekturę :) niesamowita recenzja!
    http://larysa-de-villiers.blogspot.com [klik]

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomysł oceniam na plus jednak wykonanie według mnie niekoniecznie..
    Obserwuje :)

    http://ksiazkoweimperium-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. klimatyczna okładka :) Szkoda, że się zawiodłaś myślałam, że po nią sięgnę, ale chyba szkoda czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam... chyba. Wiem, że czytałam tą książkę, ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć czy ją doczytałam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka jest świetna!
    Po opisie byłam zachęcona do tej książki, ale już po twojej recenzji nie. To nie jest książka dla mnie i zdecydowanie jej nie przeczytam.

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Pożyczyłam kiedyś tę książkę z biblioteki (chyba jak byłam w pierwszej klasie gimnazjum) i nie udało mi się jej przeczytać, ale mojej mamie tak, też mówiła, że słaba.

    OdpowiedzUsuń