poniedziałek, 27 października 2014

Pan Mercedes



W dzisiejszej recenzji chcę wam zaprezentować najnowszą książkę Stephena King pt; Pan Mercedes. Jest to debiut (a tak przynajmniej pisze z tyłu okładki, a widziałam w internecie, że jednak nie jest, jednak mniejsza z tym) Króla Grozy w powieściach detektywistycznych, została wydana w czerwcu 2014 roku
przez Amerykańskie wydawnictwo Scribner. Zaś w Polsce przez Albatros tego samego miesiąca. Tłumaczeniem zajęła się Danuta Górska.

Powieść rozpoczyna się pewnego mroźnego poranka, kiedy tysiące bezrobotnych gromadzi się jak najwcześniej w kolejce przed City Center, aby zdobyć jakąkolwiek marną posadę. Stoją, śpią opatuleni w ciepłe kurtki. Kiedy niespodziewanie pojawia się mercedes, który z ogromną prędkością wjeżdża w tłum, a jego kierowca znika, rozpływa się w powietrzu nie zostawiając po sobie żadnych śladów.
Po kilku miesiącach samotny gliniarz, który przeszedł na emeryturę, siedzi w fotelu przed telewizorem oglądając to coraz głupsze show. Od czasu do czasu ma myśli samobójcze i dalej zastanawia się nad sprawą, którą kiedyś prowadził i nigdy nie zakończył. Sprawę Zabójcy z mercedesa. Kiedy pewnego dnia pojawia się list od kierowcy pojazdu, który grozi, że ofiar może być jeszcze więcej. Bill - bo tak nazywa się owy emerytowany detektyw - dostając powód do życia, zamierza powstrzymać szaleńca przed dokonaniem kolejnej tragedii.
W tym samym czasie poznajemy Brady'ego, Zabójcę z mercedesa, który pracuję na dwie zmiany i mieszka z matką alkoholiczką. Wysyłając list myśli tylko o tym, czy udało mu się popchnąć ex detektywa do samobójstwa. Chce wiedzieć, że to on skłonił go do takiego wyboru, a nie kto inny.
Zaraz po tym pragnię dokonać takiego morderstwa, że wszyscy go zapamiętają, który będzie o wiele gorszy od masakra pod City Center.
Zaczyna się toczyć walka o życie tysiąca osób, kto ją zwycięży?
To jest idealne pytanie! Przez wszystkie strony Stephen zaskakuje nas to coraz dziwniejszymi oraz okropniejszymi pomysłami i wymysłami mordercy. Najbardziej, jednak podoba mi się to, że poznajemy i, tak zwanego przez siebie samego, sprafcę i emerytowanego detektywa. Obserwujemy bieg wydarzeń z dwóch perspektyw. Jesteśmy o krok do przodu od gliniarza, ale o krok do tyłu od Pana Mercedesa. Wszystkie fakty poznajemy powolutku, kawałek po kawałku, jakbyśmy układali układankę.

 "To było niesprawiedliwe, ale takie jest życie: karnawał gówna z gównianymi nagrodami."

Każdy bohater w książce jest bardzo zróżnicowany, każdy inaczej się zachowuje i widać, że ma jakąś swoją historię. Nawet taka postać co pojawia się przez kilka sekund czy bardzo epizodycznie. O każdym dowiadujemy się z czyiś opowiastek.
Jednak najbardziej mieszane uczucia ma się co do zabójcy, bo zazwyczaj w powieściach kryminalnych czy detektywistycznych nie znamy nazwiska mordercy, czujemy do niego niechęć i od razu go skreślamy, nie lubimy. Lecz u Kinga go znamy, czytamy jego myśli oraz wiemy jak przebiega jego normalny dzień. To tak, jakbyś go znał i nie wiedział o jego drugim wcieleniu. Mimo iż ma makabryczne myśli, czarne poczucie humoru, to - przynajmniej ja - czujemy do niego żal, smutek. Są momenty kiedy go lubimy oraz nienawidzimy.
Ten sam problem dotyczy ex detektywa, czasem miałam ochotę walnąć go w twarz za jego irytujące zachowanie i głupotę.

"[...] 'Jeśli spoglądasz w otchłań', napisał Nietzsche 'otchłań również patrzy na ciebie'
Ja jestem otchłanią, staruszku. Ja."

W tej książce styl pisania autora przypadł mi do gustu, dobrze mi się go czytało, a tym bardziej przy tak kreatywnym pomyśle. Jedno zastrzeżenie, jednak mam - jak zazwyczaj do jakiejkolwiek powieści detektywistycznej czy kryminalnej - za mało tych zbrodni. Rozumiem, sprafcy nie chcą za bardzo ryzykować i w ogóle. Jednakże... czemu zawsze są one na początku i na końcu, a na samym zakończeniu nie są one jakieś okropnie wymyślne i epickie.

"-Dobra, załapałem. Powiem ci coś o ciotce Charlotte, okay? Gdyby zobaczyła zdjęcie Justina Biebera rozmawiającego z królową Elżbietą, powiedziałaby, że Bib ją bzyka. 'Widać, jak na siebie patrzą', tak by powiedziała."

Podsumowując, bo nic więcej nie mogę powiedzieć o tej powieści, jest to bardzo dobra powieść, co ja mówię, jest świetna! I pomyśleć, że to chyba debiut autora w tym gatunku!
Prawie wszystko mi się podobało, bohaterowie, akcja, Zabójca z mercedesa, pomysł, jednak mam swoje 'ale'. Moje 'ale' brzmi: za mało zbrodni w środku powieści. Gdyby pojawiła się jakaś jeszcze w rozwinięciu byłoby nieziemsko!
Więc sięgnijcie po nowe dzieło Stephena i pobawcie się ze sprawfcą oraz detektywem w kotka i myszkę!




1 komentarz:

  1. PAN MERCEDES >>>>>>>
    ta powiesc nie ma zadnego ale lols przeciez wiesz ze morderca mial downa a detektyw to był staruch idiota ale mądry xD
    chyba wiesz kto jest nadawcą oto tego komenta hah
    + napisz o 50twarzy greya >

    OdpowiedzUsuń