środa, 22 października 2014

Więzień Labiryntu


Moją trzecią recenzje poświęcę książce, w której się zakochałam po zaledwie pierwszych stronach, jest to Więzień Labiryntu Jamesa Dashnera. Tłumaczeniem zajął się Łukasz Dunajski. Powieść wydano w Ameryce przez Dell Publishing w październiku 2009 roku. Zaś w Polsce przez Papierowy Księżyc w listopadzie 2011 roku. Jest to pierwszy tom rozpoczynającą trylogię Więźnia labiryntu.
Swoją ekranizację powieść doczekała się niedawno, bo 19 września 2014 roku. W rolach głównych wystąpili Dylan O'Brien, Kaya Scodelario, Will Poulter, Thomas Brodie-Sangster, Ki Hong Lee oraz Aml Ameen.

Thomas budzi się w windzie, nie ma zielonego pojęcia kim jest, kto jest jego rodzicami, skąd pochodzi i co właściwie tam robi, jednak jedyne co wie, to jego imię. Kiedy szyld windy się otwiera widzi innych chłopców w wieku od około jedynastu do osiemnastu lat. Wyciągają go i jego oczom ukazuję się Strefa - polana otoczona wysokim na kilkanaście metrów murem. Streferzy - bo tak nazywają się mieszkańcy więzienia - podobnie jak on, nie wiedzą w jakim celu zostali tutaj umieszczeni, jednak stworzyli swój własny system (co jest często porównywane do serii Gone, jednak ja widzę małe podobieństwo między nimi). Każdy ma swoje obowiązki i prace. Ich głównym celem jest znalezienie wyjścia z otaczającego ich zewsząd labiryntu. Wszystko zaczyna się jednak komplikować kiedy na drugi dzień od przybycie Thomasa pojawia się pierwsza w Strefie dziewczyna, która przynosi wiadomość zapisaną na kartce. Thomas czuję, że Teresa i on, są kluczem do rozwiązania zagadki i dręczącego mieszkańców problemu.
Umieszczenie gromadki nastoletnich chłopców w labiryncie może się wydawać oklepane i nudne - przyznam, sama tak myślałam. Jednak James wszystko tak rozmyślił, tyle zagadek tam umieścił, że ten cały labirynt jest jednym, wielkim skupowiskiem tajemnic. Milion pytań, zero odpowiedzi. Znajdziesz odpowiedź na jedno, pojawiają się dwa lub trzy kolejne, a najśmieszniejsze jest to, że w pierwszym tomie poznajemy zaledwie malutką cząstkę 'prawdy' zawartą w całej trylogii.
Pod tym względem książka jest wspaniała. Kolejną rzeczą, która mi się w niej podoba to świetne ukazanie człowieczeństwa. Złość, strach, niepewność, zdenerwowanie, smutek, rozpacz - to kilka cech ludzkich zawarte w tej historii. Bohaterowie są także obdarzeni głupotą i nierozwagą, jaką często widuję się u  chłopców w ich wieku, jednak wiadomo, że ze względu na sytuację są bardziej odpowiedzialni i zorganizowani.

 "- Jeżeli się nie boisz - powiedział Alby - to znaczy, że nie jesteś człowiekiem."

W przeciwieństwie do większości autorów James starał się nas zapoznać z kilkoma bohaterami od razu, jeżeli na to nie spojrzeć Thomas sam odkrywał kim jest, wraz z nim zaczynamy od nowa, od zera.
Postacie są różnorodne. Mamy zarozumiałych, ciekawskich, wścibskich, dobrych, rządzących się, troskliwych i tak dalej, chłopców. Thomasa można od razu przyporządkować do uparciuchów i ciekawskich, czasem aż to męczyło, co zaś dopiero postacie z  książki, jednak moim zdaniem to idealnie pokazało zachowanie naszej rasy, bo no cóż, spotykamy nie raz i nie dwa takich ludźmi.
Poznajemy tylko kilku głównych bohaterów, do których przywiązał się Thomas. Resztę kojarzył, lecz nie znał ich imion, przez co później uznał to za nonszalanckie zachowanie i ignorancję. Często sam siebie ganił.

"Odkąd się tu pojawił, w przeciągu tak krótkiego czasu, zdążył już doświadczyć całej gamy emocji. Strachu, samotności, rozpaczy, smutku, a nawet niewielkiej krztyny radości."

 Jedną z ogromnych zalet, jaką większość osób (jak widziałam) chwali, to ich slang. Już na samym początku zostajemy nim zasypani, nastolatkowie używają dziwnych słów, które tak naprawdę brzmią idiotycznie i bez żadnego sensu. Na samym początku myślałam, że to błędy tłumacza, jednak potem wszystko zostaję wyjaśnione oraz nie raz złapałam się na tym, że potem sama zaczęłam go stosować. Najczęściej slang obejmuję wulgaryzmy, co jest ogromnym plusem! Osobiście nie lubię czytać jak co piąte słowo bohater przeklina, oczywiście raz na jakiś czas jest okay wtedy jest naturalnie. James zastosował niezłą taktykę, by z tego wybrnąć w dość kreatywny sposób.
W przeciwieństwie do wielu książek nie znajdziemy tutaj relfekcyjnych cytatów, są takie, jednak naprawdę nieliczne. Możemy się pocieszyć cytatami, które rozbawią nas do łez. Zazwyczaj pojawiają się w przełomowych, nieoczekiwanych momentach lub bardzo poważnych. Jednak czego można było się spodziewać po chłopcach w czasie okresu dojrzewania?

"Chuck również to dostrzegł i zadał pytanie, które chodziło Thomasowi po głowie.
 - Co mu jest? - wyszeptał. - Wygląda jak ty, kiedy wyciągnęliśmy cię z Pudła.
 - Nie wiem - odpowiedział mu Thomas. - Idź i go o to zapytaj.
- Słyszę każde wasze cholerne słowo - powiedział Newt donośnym głosem. - Nie dziwię się, że nikt nie chce obok was spać, sztamaki."

Podsumowując, książka bardzo, ale to bardzo mi się podobała. W czasie niej się śmiałam, płakałam, zachowywałam powagę i przeżywałam (i to okropnie). Zakochałam się w tej powieści i bohaterach. Czułam z nimi dziwną więź, że po skończeniu całej trylogii czułam, jakby mi się serce złamało.
Postacie są barwne i trudno, któregokolwiek z nich nie polubić. Motyw labiryntu i zagadek w nich oraz z nim związane - świetne! Slang Streferów - bomba!
Jedyne co mnie najbardziej zirytowało, zapewne nie tylko mnie, to porównanie na szczycie okładki typu: "Drugie Igrzyska Śmierci", "Dla fanów Igrzysk..", "Najlepsza trylogia od czasów Igrzysk Śmierci". Po prostu tego nienawidzę! Dlaczego porównują dwie różne książki, do jasnej choinki? Igrzyska, a Więzień to dwa inne światy! Okay jedyne podobieństwo jest takie, że Thomas i Katniss mają szesnaście lat, ciemne włosy i muszą się zmierzyć z okropnymi wrogami przyszłości. Wow! Identyczne historie naprawdę.
Dlatego nie sugerujcie się takimi napisami na okładkach, bo może wam minąć wspaniała książka sprzed nosa.
Wracając do samej powieści, naprawdę mi się podobała i polecam wam ją z całego serca, podobnie jak film, na którym byłam. Także usiądźcie, weźcie Więźnia Labiryntu do ręki i odkrywajcie sekrety labiryntu. I pamiętajcie:




Znajdź wyjście albo giń



2 komentarze:

  1. LUBIE RYBY ALE BARDZIEJ KOCHAM WIĘZNIA LABIRYNTU
    CZYKI DOBRZE NAPISALAS MOJA BLOGGERKO RECEZNJE HEHS WRACAJAC DO TEGO TO OPISZ PANA MERCEDESA , HEH DZIWNE ALE FAJNE
    kryska @sassytylesquen xx
    + uczylam sie histy, cos wiem ale pewnie tego nie bedzie sooo przynies ksiazke i sciagamy ;*

    OdpowiedzUsuń