wtorek, 25 sierpnia 2015

Musimy coś zmienić


W dzisiejszej recenzji przedstawię wam powieść, którą miałam możliwość przeczytania na początku wakacji. Jest to  Musimy coś zmienić autorstwa Sandy Hall. Tłumaczeniem powieści zajęła się Małgorzata Rymsza. Książka została wydana w maju 2015 roku dzięki wydawnictwu Pascal. W Ameryce miała swoją premierę rok temu dzięki wydawnictwu St. Martin's Press.


Zastanawialiście się kiedyś, co myślą o tobie inni ludzie? Co im przychodzi na myśl, gdy widzą, kiedy się śmiejesz z głupiego kawału z przyjaciółką lub, gdy wbiegasz spóźniona do autobusu, dziękując kierowcy, że się zatrzymał? Co myślą, gdy widzą, jak spoglądasz na obiekt swoich westchnień?
Każdy z nas z pewnością choć raz się nad tym zastanawiał.
Historie miłosną Lei i Gabe'a śledzą wszyscy. Wszyscy widzą, że są w sobie zakochani, lecz... nie oni sami. Każdy ma w tej powieści prawo głosu, kierowca autobusu, nauczycielka czy nawet wiewiórka i ławka! Oboje nieświadomych niczego nastolatków nie spodziewa się, że aż tyle osób trzyma kciuki za to, by im się udało oraz, jak wielu ciekawi losy tej historii miłosnej.

"Gdy dorosłem, pozbyłem się pewnej dozy nieufności i strachu, ale nigdy zupełnie nie wyzbyłem się nieśmiałości. To tak, jakbym nie potrafił z niej wyrosnąć. Przypominamy drzewo i rower. Dorastałem z nieśmiałością, a ona wrosła we mnie i stała się częścią mnie."

Pierwsze, co w rzuca się w oczy to z pewnością sposób narracji. Po raz pierwszy spotykam się z książką, gdzie to ani on, ani ona nie są narratorami, a... wszyscy dookoła ich, których mijają. Mamy tutaj czternaście spojrzeń na historię. Pomysł jest bardzo kreatywny i zapewne wielu to przyciągnęło uwagę - również i moją.
Więc czy książka Musimy coś zmienić mi się spodobała?
Mamy czternaście narratorów, a co za tym idzie, każdy wypowiada się inaczej. Wątpię, aby wiewiórka wypowiadała się tak samo, jak wykładowczyni kursu pisania. Lub żeby kierowca autobusu wypowiadał się tak samo, jak gburowaty student. Tutaj autorka poradziła sobie świetnie, bo nawet bez podpisu, moglibyśmy mniej więcej stwierdzić, kto jest kim. Jednak dobrze, że nad każdym rozdziałem pojawia się informacja o narratorze, na przykład: "Sam (brat Gabe'a)". To jest bardzo pomocne, bo na początku można się pogubić kto jest kim dla kogo i jaki ma związek z Leą i Gabe'm.

"Mówiła, że lubi sobie wyobrażać, że jej studenci są bohaterami powieści, i wymyślać jakąś historię z ich udziałem w czasie prowadzenia zajęć. Ja idę o krok dalej i tworzę romans."

Jak się domyślacie mamy czternaście plus dwóch bohaterów i myślę, że nie będę się rozpisywać o każdym, gdyż cała frajda właściwie polega na tym, by każdą postać odkrywać oraz słuchać opowieść ich słowami. Dlatego może wspomnę o kilku bohaterach, którzy moim zdaniem byli świetnymi opowiadaczami.
Moją sympatię zdobili kierowca autobusu Bob, Charlotte, Victor, Sam i Inga. Z ich perspektywy wspaniale mi się czytało, a ich niektóre komentarze doprowadzały mnie do śmiechu - a z pewnością Victora, który nawet nadał im zabawne ksywki.

"- I nie jesteście parą? - pytam zmieszany [...] 
- Nie - odpowiada dziewczyna. Pewnie dzisiejszego wieczora pełni funkcję rzecznika. - Nie jesteśmy razem. Ale cieszę się, że dziś mogliśmy pobić dla pana jakiś rekord."

Podsumowując: Gdyby nie fakt, że książka jest pisana z czternastu różnych punktów widzenia ta powieść byłaby taka sama, jak miliona innych. Naprawdę, niczym innym, prócz ciekawej narracji się nie wyróżniała. Nawet rzekoma tajemnica Gabe'a szybko przejrzałam.
Musimy coś zmienić to powieść na jeden wieczór, naprawdę z dwie godziny zajęło mi przeczytanie jej. Książka ma zaledwie trzysta stron, jednak lekki język oraz krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się ją szybko i śledzi z pewnym zaciekawieniem całą akcję, mimo iż i tak wiemy, jak ta historia się zakończy. Jest to lektura na leniwy wieczór, na zrelaksowanie oraz na brak używania mózgu (nie mam zielonego pojęcia, jak inaczej to ująć).
Może nie jest to arcydzieło, jednak warto ją przeczytać oraz mieć na swojej półce, aby od czasu do czasu przypomnieć sobie historią opowiedzianą oczami osób trzecich.



11 komentarzy:

  1. Może za jakiś czas sięgnę po tę książkę. Najbardziej ciekawi mnie narracja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na chwilę obecną książki podobnego typu nie są mile widziane w mojej biblioteczce, za tę też podziękuję, nie chcę się denerwować przewidywalnością :<

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie to, że książka jest napisana w tak interesujący sposób, raczej bym po nią nie sięgnęła. Ale właśnie dzięki temu mam na nią ogromną ochotę. Szczególnie ciekawi mnie punkt widzenia ławki.
    Bo kocham czytać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Może się skuszę i przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ta okładka nie przypomina Wam czasem "Eleonory i Parka"? :) Ale do tej historii jakoś mnie nie ciągnie :)
    Pozdrawiam
    czytaniapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i choć dosyć mi się podobała raczej do niej nie wrócę. Jednakże bardzo zainteresował mnie sposób narracji książki, zdecydowanie wyróżnia się na tle innych powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem czy bym chciała poznać czternaście różnych punktów widzenia...
    Okładka jakby znajoma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam ją bardzo przeczytać, ale mój zapał po kilku negatywnych recenzjach nieco ostygł, więc odpuszczę ją sobie.
    papierowe-strony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. 14 punktów widzenia! O matuchno! Chciałabym się przekonać jak to wyszło, ale z drugiej strony strasznie obawiam się tej przewidywalności ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem pewna tej książki, bo opis wydaje mi się być trochę naiwny, żeby nie powiedzieć infantylny i nie przepadam za książkami, w których jest więcej, niż dwóch narratorów, a tu jest ich aż czternastu! No nic, może kiedyś dorwę ją w bibliotece i dam jej szansę.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem do końca przekonana, ale nie mówię nie ;)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń