sobota, 8 listopada 2014

Wilk



Chcę wam zaprezentować recenzje książki, którą niedawno skończyłam czytać. Jest to Wilk Katarzyny Bereniki Miszczuk. To debiut autorki w świecie pisarstwa. Powieść tę napisała w wieku
piętnastu lat (!), a opublikowała trzy lata później. Wydało ją wydawnictwo Muza w roku 2006. Powieść została wznowiona przez Wydawnictwo W.A.B, w 2013.

Margo Cook jest zwyczajną piętnastolatką, wiedzie normalne i nudne życie. Jednak wszystko to się zmienia kiedy jej rodzice, przez zamianę miejsca pracy, postanawiają przeprowadzić się z Nowego Jorku do małego miasteczka Wolftown, które, jak sama nazwa wskazuje, jest otoczone wilkami. Już pierwszej nocy nawiedzają ją niepokojące sny, o które martwi się jej tata psycholog.
Wraz z pierwszym dniem szkoły, zaprzyjaźnia się z Ivette Reno, dziewczyną, która ma obsesję na punkcie koloru różowego. Oprowadza ona główną bohaterkę, przedstawiając jej wszystkie grupki w placówce szkolnej, między innymi sportowców, kujonów itd. Wśród jednej grupki, metalowców, przykuwa jej zainteresowanie chłopak, Max Stona, który jest nienaturalnie małomówny.
Jednak jak się okazuję Wolftown ma swoje tajemnice, jak i również jej mieszkańcy. Margo jest zamieszana we właśnie ten sekret miasteczka, a kiedy jej sny się spełnią, już nic nie będzie takie jak przedtem. Co skrywa małe miasteczko i za wszelką nie pozwoli, by wyszło to na światło dzienne?
Oto jest też pytanie, na które odpowiedzi wam nie podam, gdyż jaką wtedy mielibyście zabawę z czytania? Oczywiście żadną. Jednak mogę powiedzieć iż takiego zakończenia w ogóle się nie spodziewałam biorąc tę powieść do ręki czy już ją czytając.

"- Będę Titanikiem, który skruszy górę lodową - zaśmiałam się.
- Taak... - mruknęła Ivette cicho. - Tylko, że Titanic przy tym zatonął."

Pierwsze co niestety muszę skrytykować, a właściwie ponarzekać, u książki mojej ulubionej autorki, to styl pisarski. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w wieku piętnastu lat nie mogła pisać niczym Stephen King czy inni tego typu artyści, którzy są geniuszami w tym co robią. Jednak czasem, po prostu się śmiałam w poważnych momentach historii. Niektóre zdania się nie zmieniały, epitety się często powtarzały, aniżeli były takie same. Opisów praktycznie w ogóle nie widziałam, a jak się zdarzały, to strasznie skrócone i niestaranne. Jak to przeczytałam w jednej z czyjejś opinii na LubimyCzytać, pozwolę sobie zacytować: "niczym onetowska bloggerka".
To jest smutna prawda. Pomimo iż uwielbiam panią Miszczuk, to w tej kwestii zawiodła po całości. Jednak oczywiście usprawiedliwia ją fakt, że to jej pierwsza opublikowana praca oraz młody wiek. Mimo to naprawdę ciężko się to czytało, choć powinno być odwrotnie, gdyż wtedy nie musimy w ogóle wysilać naszych szarych komórek.

"- Naprawdę przypadkiem się potknęłaś? - I uśmiechnął się pod nosem.
- Naprawdę! - powiedziałam oburzona, a następnie rzuciłam złośliwie: - A ty ją przypadkiem złapałeś za stanik?
- Ty byłaś za daleko - mruknął i puścił do mnie oko"

Co do bohaterów, to również muszę wyrazić się niepochlebnie. Większość z nich miała... Jakby przypisaną tylko jedną cechę, na przykład: Ivette była dość pusta, Max skryty. Nie byli za bardzo rozwinięci, niemal, że potrafiłam przewidzieć jaki wykonają ruch w danej sprawie. Niektóre dialogi między nimi okazały się tak sztuczne i nie do zniesienia, nikt nie zwraca się z nas w ten sposób do drugiej osoby, to tylko można zauważyć u naprawdę małych dzieci. Tak, jak w ostatniej recenzji narzekałam na dialogi w Niezgodnej, tak tutaj również muszę.

"Te wszystkie miesiące naszej przyjaźni, sekretów, wzajemnych spotkań i przeżyć zupełnie przepadły."

Jednak najbardziej podobało mi się - co może się wydawać dziwne, gdyż dziś tylko narzekam i wytykam błędy - to sama fabuła. Może się wydawać trochę banalna, a nawet przypominać zbytnio Zmierzch, jednak jak się okazuję to zupełnie dwa różne światy. Końcówki w zupełności nie są takie same, czy choćby podobne. Podejrzewam iż Katarzyna chciała się wzorować, na wtedy, wspaniałej dla niej powieści.

 "-Musimy pomyśleć - stwierdził Aki i usiadł na krzesełku, udając, że nie widzi wzburzonego spojrzenia jakiejś staruszki, która też najwyraźniej miała ochotę tu usiąść.
- Ta dzisiejsza młodzież! - usłyszałam jej głośne prychnięcie, kiedy przechodziła obok mnie.
- Może byś wstał i puścił kogoś potrzebującego na to miejsce? - powiedziałam do Akiego.
- Mam nogę skręconą w kostce - powiedział i wysunął przed siebie nogę, tak, że każdy mógł się o nią potknąć."

Podsumowując, książka jest na deszczowe dni, kiedy nie ma się ochoty na oglądanie komedii romantycznych czy seriali. Usiąść, przeczytać i pośmiać się z toku myślenia głównej bohaterki, jednocześnie wciągając się w życie miasteczka jakie przedstawiła nam Miszczuk. Mimo iż na początku będzie nas irytować onetowski styl pisania, to z czasem do niego przywykniemy, tak samo z postaciami.
Jednak po skończeniu, będziemy zastanawiać się co dalej, co spotka Margo i jej przyjaciół. Wtedy też trzeba sięgnąć po Wilczycę.




1 komentarz:

  1. Tę książkę chciałam kupić w wakacje, ale z tą drugą okładką. Ona jest fajna c; Czytając co jest o niej napisane na okładce stwierdziłam, że to jest dobra książka. Przeczytałam twoją opinię i nie zmieniłam zdania. Muszę ją przeczytać...

    OdpowiedzUsuń