wtorek, 30 czerwca 2015

Sto imion


Dzisiaj przedstawię wam recenzję książki Ceceli Ahern pod tytułem Sto imion. Powieść została
wydana w roku 2012, w Polsce pojawiła się dzięki wydawnictwu Akurat w roku 2014. Tłumaczeniem powieść zajęła się Agnieszka Andrzejewska.

Kitty Logan ma nieźle przechlapane.
Kilka miesięcy wcześniej, gdy jej kariera dziennikarki szła ku górze, popełniła fatalny błąd. Niesłusznie oskarżyła nauczyciela wychowania fizycznego przed połową widzów Irlandii, a druga połowa dowiedziała się o skandalu w prasie. Jej kariera leży w gruzach, w pracy ma problemy, zostaje zawieszona w  programie telewizyjnym, gdzie zawaliła.
Wtedy odwiedza swoją szefową, mentorkę, a zarazem przyjaciółkę w szpitalu. Ma ona zaawansowanego raka, a Kitty od dłuższego czasu zwlekała z wizytą, bojąc się w jakim zastanie ją w stanie. Constance opowiada jej historię artykułu, którego nigdy nie skończyła, prosi Kitty by znalazła teczkę ze stoma imionami. Jednak dziewczyna nigdy nie miała się już dowiedzieć o co chodziło w tym materiale, bo jej przyjaciółka umiera.
Teraz stawia przed sobą zadanie, aby dokończyć niedokończony artykuł.

"Uważam, że miłość może zmienić nas nie do poznania, stajemy się chorymi z miłości bezbronnymi głupcami o zapalonym spojrzeniu."

Jeśli mam być szczera to nie wiedziałam o czym jest ta książka, po prostu zobaczyłam, że jest na półce w bibliotece (wraz z innymi, ale opanowałam się, by wypożyczyć tylko dwie książki). Wzięłam ją bez wahania i nie czytałam opisu na tyle okładki. Wierzyłam, że pani Ahern mnie nie zawiedzie i miałam rację.
Styl autorki był przecudowny, od razu, gdy zaczęłam czytać się wciągnęłam i nie mogłam odłożyć książki. Niby nic na początku się nie działo, ale ja byłam już nią zainteresowana - jeszcze nie oczarowana. Jednak i m głębiej tym bardziej się zakochiwałam w historii przedstawionej na kartkach. Zanim przejdę do bohaterów to powiem wam, że ta powieść stała się moją ulubioną zanim skończyłam czytać i przyznam, że jest lepsza od mojego ukochanego PS. Kocham cię.

"Niektórzy twierdzą, że nie powinno się startować z pozycji lęku, ale przecież gdzie nie ma lęku, tam nie ma wyzwania."

Kitty to postać, która budzi mieszane uczucia. Czasem jej współczułam, a czasem mówiłam w myślach "dobrze ci tak, zasłużyłaś". Na początku ważne jest dla niej to, by utrzymać pracę, by ludzie przestali ją nienawidzić i obsmarowywać jej drzwi psią kupą. W ogóle nie jest jej przykro, że zniszczyła życie nauczycielowi. Jej jest przykro, że jej kariera się rozwaliła i jej życie. Jednak wielka przygoda jaką zostawiła dla niej Constance sprawia, że Kitty zaczyna dostrzegać nieco więcej. Zaczyna żałować swojego postępowania - choć nie od razu. Zaczyna dawać od siebie, a nie oczekiwać od innych, że oni dadzą coś jej.
W powieści mamy mnóstwo różnych postaci, bo jak tytuł zdradza, jest aż sto innych bohaterów.
Warto wspomnieć o Constance mimo iż pojawia się zaledwie chwilę to zbiera sympatie. Później, w czasie wspomnień bohaterów, poznajemy ją bardziej. Jest to osoba dla której nie ważne jest to, czy materiał będzie taki jak u innych, ona chce by dziennikarz czuł się dobrze w temacie, by był inny, coś wnoszący. Bardzo polubiłam tę postać.

"Codziennie ludzie dokonują czynów, których nikt nie opiewa. I o tym właśnie powinniśmy pisać. O anonimowych bohaterach, o ludziach, którzy wcale nie uważają się za bohaterów, ponieważ robią to, co według nich powinni robić w życiu."

Podsumowując: Powieść jest wspaniała. Pokazuje, że każde życie, nasze życie, jest niesamowite i wspaniałe, o którym warto opowiadać. Nie jest szare. Każde jest interesujące i kryje za sobą swoją historię. Autorka pokazuje nam, że czasem warto jest wysłuchać kogoś innego, posłuchać jego opowieści, która nie jest taka znów zwyczajna.
Również można zaobserwować, że ludzie mogą się zmienić. Daje nadzieje na to, że można naprawić swoje błędy, nie poddawać się.
Po przeczytaniu tej powieści chciałam, aby to nie był koniec. Czułam się wzruszona i poruszona, przez chwilę musiałam ją przemyśleć.
Teraz jestem już w stu procentach przekonana, że nie muszę mieć wątpliwości, co do powieści tej autorki, bo mimo iż to moje trzecie spotkanie z tą autorką, to czuje, że mnie nie zawiedzie. Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z jej dziełami.




__________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu 30 Książek w Wakacje


niedziela, 28 czerwca 2015

Dary Anioła Tom: I, II, III


Dary Anioła to seria napisana przez Cassandrę Clare, w dzisiejszej recenzji przedstawie wam pierwsze trzy tomy: Miasto Kości, Miasto Popiołu i Miasto Szkła. Książki były wydane w przeciągu Dary Anioła: Miasto Kości, gdzie w role główne wcielili się Lilly Collins, Jamie Campbell Bower. Jednak nie nakręcono dalszych części. Zapowiedziano na rok 2016 premierę serialu pod tytułem Shadowhunters, w role główne przydzielono: Katherine McNamara, Dominicowi Sherwoodowi.
2007-2009 roku przez wydawnictwo Margaret K. McElderry. W Polsce cykl ten pojawił się dzięki wydawnictwu Mag w 2009-2010 roku. Na podstawie pierwszej części w roku 2013 powstał film pod tytułem

Historia rozpoczyna się w pandemonium, gdzie dziewczyna imieniem Clary Fray jest świadkiem zdarzenia, którego nikt inny nie widzi. Zobaczyła jak trójka nastolatków zabija innego, a nikt inny prócz niej nic nie widzi. Później jest jeszcze gorzej. Widzi jednego z nich, chłopaka o blond włosach, który próbuje dowiedzieć się, jak to się stało, że ona ich widzi. Przedstawia się jej jako Jace.
Lecz sprawy bardziej się komplikują, gdy nagle bez śladu znika jej matka, a w zdemolowanym mieszkaniu atakuje ją dziwny stwór. Śledzący ją Jace pomaga jej mówiąc, że na świecie od zawsze panowała zaraza demonów, a on wraz z innymi je eliminują.
Clary staje przed trudnym okresem w swoim życiu, gdzie dowiaduje się, że całe jej dotychczasowe życie było kłamstwem, a w jej żyłach płynie krew Nocnych Łowców.

"Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym." ~ Miasto Kości

Chyba za dużo nie naspoilerowałam, jednak myślę, że jest niewiele osób, które nie zna tej serii oraz nie o czym ona jest. Na ten cykl miałam chrapkę od bardzo dawna, jednak przez prawie cały czas nie było pierwszego tomu w bibliotece, a gdy tylko się znalazł, złapałam go w swoje łapy i ruszyłam do czytania. Niestety kiedyś oglądałam film w kinie, a o książce dowiedziałam się o fakcie, lecz jeśli mam być szczera czytanie nie szło mi jakoś bardzo opornie.
Więc, co mamy najpierw?
W sumie to schematyczna historia, gdzie nastolatek mający normalne życie dowiaduje się, że nie jest tym kim od lat ludzie mu wmawiają. Niby jest mnóstwo takich powieści, jednak to nigdy się nie nudzi.
Na początku było ciężko, nie mogłam się wkręcić w czytanie. Było nudno, styl autorki był naprawdę okropny, trudny do przełknięcia, jednak po stu stronach akcja się rozkręca, a styl pisania zaczyna się robić lekki i niewiele już trzeba do skończenia pierwszego tomu. Z drugim tomem nie ma już tego problemu, kiedy po niego sięgnęłam od razu nabrałam rytmu i nie nudziłam się. Z trzecim... tutaj już nieco gorzej. Chyba tydzień zajęło mi czytanie stu pierwszych stron i nie wiem, czy to sprawka samej książki czy moja oraz zamieszania związanego z zakończeniem roku (i moim nic-mi-się-nie-chcę-dajcie-mi-oglądać-serial). Jednak wczoraj zmusiłam się do czytania. Tutaj powieść rozkręca się w czasie 150-200 stron, wtedy chce się czytać.

"- Powiedz Isabelle, że nie.
- Ale ona uważa, że to dobry pomysł - zaprotestował Alec.
- Więc powiedz jej nie dwa razy." ~ Miasto Popiołu

Teraz muszę ponarzekać na niektórych bohaterów, przepraszam.
Clary jest jedną z najbardziej irytujących postaci, która jest jak muszę mieć/być tu i teraz! Nie interesuje ją nic innego niż ona sama oraz Jace of kors. Nie patrzy na to czy kogoś rani, czy robi
dobrze, czy nie jest samolubna i tak dalej. Rozumiem dziewczyna w ciągu trzech tomów ma piętnaście, szesnaście lat, ale jeju nie wydaję mi się, aby osoby w tym wieku były AŻ tak dziecinne i nierozsądne. Jeśli myślicie, że jakaś wspaniała przemiana następuje w postaci, to muszę was rozczarować.
Teraz nadszedł czas na wielkiego Jace, którego wszyscy kochają, wielbią i te pe. Wszyscy mi pisali i mówili, że się w nim zakocham i co? I nic. Nie urzekł mnie, wręcz przeciwnie, czasem mnie strasznie denerwował oraz miałam wrażenie, że na siłę robi z siebie nie wiadomo kogo. Tutaj rzuci głupim żartem, tutaj mówi by wszyscy spadali, ale tak naprawdę chce pocieszenie. No ludzie! W ogóle do mnie nie przemówił, a swoim zachowaniem czasem dorównywał Clary, idealny duet, są siebie warci!
Jednak nie myślcie, że ich nie lubię. Są, bo są. Jakby ich nie było byłoby to samo, jak są. Po prostu czasem można za głowę się chwycić i zastanawiać, co oni robią.

"Mogłaby zamknąć oczy, udawać, że wszystko jest w porządku. Wiedziała jednak, że nie da się żyć z zamkniętymi oczami." ~ Miasto Szkła

Teraz przejdę do mniejszego narzekania na bohaterów.
Choć nie, Isabell mnie bardzo denerwowała. Wyszła na pustą laskę.
Dobra dość już tego hejtingu, przejdźmy do postaci, co mi się spodobały.
Otóż najbardziej skradł moje serce Alec, ha! jak zwykle inna ja! Wydawał się mi być najciekawszą i najbardziej realną postacią z ich wszystkich i bardzo żałuję, że pojawia się dość rzadko. Kolejną męską postacią w miarę normalną jest Simon, choć on też czasem miał swoje momenty głupoty. Ciekawą postacią jest również Luke oraz Maia pojawiająca się w drugim tomie, choć nie... Ona też jest irytująca, choć nie tak bardzo, jak inne damskie postacie w tym cyklu.

"– Czy on cały czas tak stoi przy oknie i mamrocze coś o krwi?
– Nie. Czasami robi to siedząc na kanapie." ~ Miasto Popiołów

Powiem wam, że historia zaczęta w pierwszym tomie, jakby skończyła się w trzecim i nie mam
bladego pojęcia po co są kolejne trzy tomy, co oni będą tam robić? Nie mam zielonego pojęcia, ale przekonam się o tym przy kolejnej wizycie w bibliotece.
Jednym z głównych wątków jest powstrzymanie Valentine'a przed zdobyciem wszystkich trzech darów oraz miłość Jace i Clary, która okazuje się być zakazana. Ich miłość do siebie w ogóle do mnie nie trafiła, znają się zaledwie kilka tygodni (w trzecim tomie Isabell o tym wspomina) i już tró low.
Yhm. Yhm.
Mamy jeszcze wątek nieszczęśliwej miłości Simona do Clary, która ma go gdzieś i uważa za przyjaciela. Co było też nieco męczące.

"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś." ~ Miasto Kości

Podsumowując: Dary Anioła nie są takie złe, nie zachwyciły mnie, ani nie zawiodły. Bardzo dobrze je się czyta, gdy się rozkręcą, jednak niektóre wydarzenia w książce są naprawdę męczące. Miałam wrażenie, że autorka zamiast skupić się na akcji i wspaniałym świecie, który wymyśliła, skupiła się na miłosnych rozterkach bohaterów. Niektóre sceny były nierealne, na siłę wciśnięte, zupełnie nie pasujące. No dobrze czasem uśmiechnęłam się, jednak autorce nie przyszło to jakoś... naturalnie. Znaczy się, mam na myśli, że w niektórych powieściach romanse i niektóre sceny pocałunków wychodzą naturalnie, jakby to tak miało być. Zaś tutaj wyszło... trochę nie tak.
Oprócz tego potrzeba trochę czasu, by wkręcić się w powieść, kiedy to następuje, praktycznie książka się kończy. Niektóre decyzje bohaterów były naprawdę nierozsądne i głupie. Niektóre tajemnice i wydarzenia potrafiłam przewidzieć, jak na przykład SPOILER JEŚLI NIE PRZECZYTAŁEŚ TRZECH TOMÓW NIE CZYTAJ że Jace i Clary nie są rodzeństwem, że Simon może wychodzić na słońce przez krew Jace lub, że Alec będzie z Magnusem KONIEC SPOILERÓW.
Co mi się natomiast bardzo podobało? Poczucie humoru, na każdej stronie dostaniemy dawkę przezabawnych docinek, rozmów czy przemyśleń bohaterów.
Mimo tego powieść nie jest taka zła, miła do przeczytania na raz, jednak nie ma nad czym się tak zachwycać.



_______________________________________________________________
Książka Miasto Szkła bierze udział w wyzwaniu 30 Książek w Wakacje


piątek, 26 czerwca 2015

30 książek w wakacje - wyzwanie!



Witam was w oficjalnym rozpoczęciu lata oraz zakończeniu roku szkolnego.


Nie wiem czy zauważyliście, ale w menu pojawiła się zakładka 30 Książek w Wakacje, może niektórzy lub większość z was ją zauważyli, może nawet czytali. Jednak, aby podkreślić swoją gotowość w tym wyzwaniu stwierdziłam, że oprócz strony, etykietki oraz półki na lubimyczytać, zrobię osobny post rozpoczynający moje zadanie.
Czego ono dotyczy?
Jak zauważyliście w tytule, w wakacje należy przeczytać trzydzieści książek, dla niektórych może to być mała lub wielka liczba, mnie trudno to stwierdzić. Więc przekonam się właśnie wykonując to wyzwanie.


Kto jest pomysłodawczynią i organizatorką tego wyzwania? 
Fanny Devin, która sama sobie wymyśliła to wyzwanie oraz zachęciła innych do wykonania go. Ja postanowiłam dołączyć do tej zabawy i zobaczyć, co z tego będzie.


Jak wspomniałam w zakładce będę pisać cotygodniowe podsumowanie tego ile udało mi się przeczytać w danym tygodniu oraz ostatnim podsumowaniu na samiutkim zakończeniu wyzwania. 
Od kiedy trwa wyzwanie?
Od 27 czerwca do 2 września.
Także już od jutra zaczynam.


Nie ograniczam się gatunkowo, co do książek, będę podobnie jak teraz sięgać po najróżniejsze. Od obyczajówek po science-fiction, od kryminałów po fantastykę. 


W zakładce będą podane wszystkie książki, które "brały" udział w tym wyzwaniu. Oprócz tego recenzje tych powieści będą posegregowane w postaci etykietki, dzięki czemu łatwo je znajdziecie.


Chyba wspomniałam o wszystkim, a przynajmniej taką mam nadzieję. 
Także życzcie mi powodzenia, a ja życzę wam czytelniczych wakacji!


Chyba znów brakuje jakiegoś zdjęcia lub banneru, smutne.


czwartek, 25 czerwca 2015

Tea Book Tag


Ostatnio coś ciężko idzie mi z pisaniem recenzji, prowadzeniu bloga i czytaniem. Nie mam na nic ochotę, a do tego dochodzi całe zamieszanie związane z końcem gimnazjum - jednak nie o tym chciałam pisać. 
Nie wiem czy wywiążę się z tego, co obiecałam w podsumowaniu maja, jednak postaram się z całych sił, aby wyszło. 

Wiecie na, co mam od jakiegoś czasu ochotę? Żeby usiąść i oglądać tylko Supernatural do ostatniego odcinka. Serio prawie cały czas się snuję i czekam do wieczora, gdy obejrzę ten serial.
Tak po za tym mam pomysł z pisaniem również recenzji seriali lub filmów - co myślicie?



Przejdźmy lepiej do tagu, bo odchodzę kompletnie od tematu.

Dziękuję za nominację Słodkiej Karolinie!



Czarna herbata, czyli Twój ulubiony klasyk

Mój ulubiony klasyk to z pewnością Rozważna i Romantyczna oraz Tajemniczy Ogród.


Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasypiasz.

Jeszcze chyba nie zdarzyło mi się... Choć nie, zdarzyło się, że prawie zasnęłam. To było, co prawda dawno, ale to było, gdy musiałam dokończyć w wieczór jedną lekturę. Było to W Pustyni i w puszczy. Chyba nawet nie skończyłam jej, bo zasnęłam, nie pamiętam.


Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie się przemieszczają.

Z pewnością to będą to dwie serie z Percy'm Jacksonem, tam w każdej części się przemieszczają od miejsca do miejsca. To samo z bohaterami Harry'ego Pottera. Również mogę tutaj dodać postacie z trylogii o Wiktorii Biankowskiej (Ja, diablica itd...), tam podróżują pomiędzy piekłem, niebem, ziemią i wielu innych.

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.

Wiele jest takich książek, chociażby książki autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk, co prawda w strefie książkoholików jest znana, ale jeśli zapyta się osób, co nie czytają zbyt wiele to w ogóle pierwsze słyszą o jej powieściach. Również mogłabym tutaj dodać Król Kruków Meggie Stiefvater.
Doprawdy jest wiele takich powieści i można, by się nad tym punktem roznosić i roznosić długo.



Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.

Widziałam, że wielu podaję tutaj Gwiazd naszych wina i tutaj się zgodzę, powieść jest świetna, jednak nie powala na kolana - są o wiele lepsze powieści niż ta. Tutaj również mogę dodać Niezgodna - przepraszam fanów serii, ale ta książka jest naprawdę okropna i do bólu podobna do Igrzysk Śmierci (przynajmniej pierwszy tom). Nie wiem jak przeszłam przez tę trylogię. Tak uważam, że jest niezasłużenie popularna i to bardzo, są inne świetne antyutopie i dystopie. 


Herbata yerbe mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.

Pierwsze, co przychodzi mi na myśl to Wyścig Śmierci Meggie Stiefvater. Tutaj naprawdę trzeba przejść przez wstęp, aby zaczęła się prawdziwa akcja.


Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano Ci na dobranoc, gdy byłeś mały.

Gdy byłam mała, mama czytała mi i mojemu bratu Opowieści z Narni. Lew, czarownica i stara szafa oraz Tajemniczy Ogród, a wszystko to po kilka razy, bo tylko to chcieliśmy mieć czytane na dobranoc :P


Herbata owocowa, czyli Twoja ulubiona lekka książka.

Lekka książka, to znaczy taka niewymagająca większej uwagi i do zaczerpnięcia nieco oddechu? Myślę, że chyba podam tutaj wszystkie części Pamiętnika Księżniczki.


Iced Tea, czyli książka, która zamroziła Ci krew w żyłach.

Nie wiem, podam tutaj chyba Zabójcze piękno oraz Więźnia Labiryntu - mówiłam już, że co to za tag bez wspomnienia o Więźniu?


Rozlana herbata, czyli kogo taguję?




wtorek, 23 czerwca 2015

Córki Marionetek


W dzisiejszej recenzji przedstawiam wam powieść, o której dość niedawno było głośno. Jest to książka pt; Córki Marionetek autorstwa Marii Ernestam. Tłumaczeniem tej powieści zajęła się Magdalena Anna Kostrzewska. Nie udało mi się niestety znaleźć wydawnictwa oryginału (niestety nic nie rozumiem ze Szweckiego), jednak rok wydania tej powieści to 2012. W Polsce pojawiła się ona dzięki wydawnictwu Czwarta Strona w styczniu 2015 roku.


Przenosimy się na chwilę do początku lat 80, a konkretnie do letniego popołudnia. Marianne jedna z trzech córek, znajduje na karuzeli zwłoki swojego taty. Przywiązane do drewnianego konika i okrutnie zastrzelonego. Niestety policji morderca wymknął się między palcami i nigdy go nie odnaleziono.
Trzydzieści lat później. Marianne nie opuściła rodzinnego miasteczka, gdzie również pracuje w rodzinnym sklepie z zabytkowymi lalkami.Wszystko toczy się swoim własnym rytmem, gdy nagle ten rytm zakłóca pewien nowy mieszkaniec szwedzkiego miasteczka. Zdobywa każdego zaufanie, wypytuje ich o różne rzeczy, mówiąc, że jest pisarzem szukającego natchnienia.
Lecz nie wszyscy tak myślą. Życie Marianne i innych wywróci się do góry nogami. W miasteczku zaczną dziać się dziwne rzeczy, a każdy zacznie robić rzeczy, które nigdy nie przyszłyby do głowy.

"...psy mają taką samą duszę jak ludzie, a może nawet lepszą."

Na tę powieść miałam chrapkę od bardzo dawna, tym bardziej, że zewsząd nachodziły mnie pozytywne recenzje dzieła szwedzkiej pisarki. Jednak czy było to udane spotkanie?
Jest to thriller psychologiczny i... jest bardziej psychologiczny niż thrillerem.
Kiedy na okładce było napisane thriller. To pomyślałam sobie: Jak wszyscy go tak chwalą to pewnie trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Niestety jednak przeliczyłam się. Po świetnym, ciekawym prologu dostajemy... nudę. Marianne jako narratorka opisuje nam swoje i innych życie. Co jest nudne i trudno się wczuć, wkręcić w fabułę, bo na przykład pod koniec nie było już dla mnie nudne czytanie o mieszkańcach - bo ich poznałam. Na samym początku, gdy nie zna się bohaterów nie bardzo chce się słuchać o tym, co jedzą na śniadanie i te pe.
Również uważam, że nieco chaotycznie zaczęła to robić autorka, bo przez pewien czas musiałam się cofam i przeczytać coś raz jeszcze, bo nie rozumiałam na przykład, że jej córka to córka, a nie córka kogoś jeszcze innego.
Co jest dalej?
No więc kiedy zaczyna się coś dziać, to zaledwie po chwili to znika i znów wracamy do punktu wyjścia. Sprawa cichnie. Jednak wszystko ratuje koniec od którego trudno się oderwać, bo wszystko, cała akcja, wszystkie rozwiązania, zostają upchnięte w samą końcówkę.

"Uśmiechaj się do świata, a świat będzie uśmiechał się do ciebie."

Co mogę powiedzieć o bohaterach?
Na pewno mają dobrze zarysowany portret psychologiczny - jak przystało na ten gatunek. Autorka stworzyła mnóstwo postaci i każdy miał swoją historię, jakieś żale i traumy. Jednak niewielu z nich przypadło mi do gustu. Na przykład główna bohaterka, która prawie cały czas mnie irytowała swoim zachowaniem. Tutaj myśli o tym jaka biedna jest tamta dziewczyna i, że jej współczuje, a zaraz po chwili robi jej na złość. Serio?
Jednak jej siostry zostały świetnie przedstawione, każda inna, pełna życia, dodająca nieco barw na kartkach powieści. Również ciekawy, tajemniczy był nieznajomy, gdy on się pojawiał to wiedziałam, że coś będzie się dziać.

"Każdy jest inny, w zależności od tego, gdzie się znajduje. Ale niektórzy są inni na całym świecie."

Podsumowując: Po wielu wspaniałych zapowiedziach, po wielu pozytywnych recenzjach, po nawet napisu, że thriller ten jest oparty na prawdziwych wydarzeniach - po prostu mnie zawiódł.
Jako thriller. Nie jako powieść psychologiczna.
Powiem wam, że trochę się zawiodłam. Oczekiwałam wielkiego bum, a dostałam niewielkie-bum. Jednak nie uważam, że przeczytanie tej książki to była strata czasu. Mimo, że szła mi opornie, a język był męczący - nie wiem czy to wina tłumaczenia czy co. Również niektóre dialogi były, jak nie z tej ziemi. Jednak warto przeczytać tę książkę, chociażby dla samej końcówki.
Nie wiem czy to po prostu mój gatunek czy po prostu jestem za młoda na tego typu książki, jednak chyba powiem tyle: warto przeczytać, jednak nie spodziewajcie się dreszczyku czy napięcia. Niech każdy sam po nią sięgnie i się przekona na własnej skórze.




środa, 17 czerwca 2015

Pod Skrzydłami Matki Mroku


W dzisiejszej recenzji mam zamiar przedstawić wam debiut Kathrin Szczepanik pod tytułem Pod
Skrzydłami Matki Mroku. Powieść została wydana w kwietniu 2015 roku przez Warszawską Firmę Wydawniczą.


Akcja skupia się na XIX wiecznym Londynie, gdzie normalny świat ludzi skupia się na balach i pięknych sukniach. Byciu dostojną arystokracją i za dobre zamąż pójście. W tym czasie po ulicach stolicy Wielkiej Brytanii pałęta się znany wszystkich morderca - Kuba Rozpruwacz. Wywołując swoimi mordercami wielkie zainteresowanie.
W tym samym czasie zagadkę jego zabójstw stara się rozwiązać panna z dobrego domu - Gabriel Phantom. Jak się okazuje sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, a do tego włącza się również bezpieczeństwo dzieci ciemności...

"Zło się nie zmienia, jedynie jego imię, więc nie wiadomo, jako kto się następnie odrodzi."

Pierwsze, co na początek powiem to, że wcześniej na blogach czytałam dużo pozytywnych recenzji - jednak nie bez wspomnienia wad. Byłam tą książką zainteresowana, gdyż łączy ona w sobie kilka gatunków: kryminał, fantastykę i jak sama autorka powiedziała romans historyczny. Połączenie Kuby Rozpruwacza i wampirów, to naprawdę nowość i coś świeżego. Jednak miałam pewne wątpliwości. Czy okazały się one słuszne?
Więc, jak już wspomniałam, pomysł jest naprawdę intrygujący. Jestem pewna, że każdego nas zainteresował choć przez chwilę. W czasie czytania wszystko jest zgrabnie tłumaczone. Nic za szybko i nie zostajemy z myślą "O co chodzi?".
Kolejne, o czym warto wspomnieć, to sposób w jaki powieść została napisana. Pierwsza moja myśl to było "Jane Austen" - naprawdę dziwne skojarzenie. Autorka wprowadza język jakim posługiwano się w XIX wiecznym świecie, jednocześnie dodając nieco współczesności, aby z łatwością było wszystko zrozumieć. Mnie się wyśmienicie czytało opisy wszystkich sukien i wystrojów sal, niemalże wszystko stawało mi przed oczami.

"- Chcesz się kłócić? Proszę bardzo! Chętnie stoczę z tobą intelektualny pojedynek, ale widzę, że jesteś bez broni.
- Obrażasz mnie?!"

Co mogę powiedzieć o bohaterach?
Czasami swoim zachowaniem naprawdę irytowała mnie główna bohaterka, często okazywała się impulsywnością oraz bezmyślnością. Jednak polubiłam ją. Miała mocny charakter, a wszystkie dowody i listy potrafiła świetnie interpretować, tak, że ja na to nigdy w życiu bym nie wpadła.
Warto też wspomnieć o dwóch ważnych postaciach. Leo i Raphael. Łowca i wampir. Osobiście w obu się zakochałam, jednak jeśli mam być szczersza - to Leo bardziej owinął sobie mnie wokół palca.
Beatrice matka dzieci ciemności, czasem mnie denerwowała. Naprawdę, jednak niezbyt szkodliwie, dało się to znieść.

"- Zazdrosna?
- Nie!
- A dostanę buziaka?
- Niech ona ci da!"

Podsumowując: Jak na debiut to naprawdę wow!, jestem tą książką zauroczona. Od razu mnie wciągnęła i czytałam ją wszędzie - w domu, w drodze autobusem do szkoły, w szkole w czasie, gdy klasa oglądała głupi horror.
Wadą tej książki, jednak jest to, że brakowało tego klimatu. Czasem był, a czasem nie. Również czasem niektóre opisy walk były bardzo... chaotyczne. Lecz to tyle, jeśli chodzi o wady.
Opisy, postacie, pomysł, poczucie humoru, styl pisarski pani Szczepanik... wszystko to sprawia, że książka jest naprawdę świetną pozycją. Nawet trójkąt miłosny nie był denerwujący, co zazwyczaj sprawia, że tylko ciężko wzdycham myśląc "Ludzie, serio?".
Powieść jest zaskakująca, niektórych momentów naprawdę się nie spodziewałam, ba! nawet o nich nie pomyślałam.
Powieść Kathrin Szczepanik mogę zaliczyć do jednej ze swoich ulubionych i na pewno, gdy ujrzę jakąkolwiek powieść podpisaną jej nazwiskiem, nie zawaham się ją przeczytać!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce - Kathrin Szczepanik!



*później dodam zdjęcia zrobionej przeze mnie książki, bo niestety mam pewne problemy z dodaniem, a nie mam ochoty męczyć się ze zmniejszaniem zdjęć czy kombinowaniem, co zrobić, aby go dodać*

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Top 10: książki, które chcielibyśmy znów po raz pierwszy przeczytać



Klik!, aby przenieść się do pomysłodawczyni.

Tam dam tam!

Dawno nie było Top 10. Myślę, że teraz będę robić je od czasu do czasu, bo niektórzy gdzieś kiedyś tam (bla, bla i bla), że nie lubią takich postów okołoksiążkowych. Dlatego też postanowiłam je nieco ograniczyć.

Czytelnik nasz pan!


Dziś myślę, że wybrałam bardzo fajny temat. Jest to...
Top 10: książki, które chcielibyśmy znów po raz pierwszy przeczytać.


Na pewno każdy z nas ma taką książkę, którą przeczytał, ale chciałby przeżyć amnezję w postaci zapomnienia jej, by po raz kolejny przeczytać ją i czuć te same emocje, co za pierwszym razem.


Jak zwykle kolejność jest przypadkowa, bo trudno mi byłoby postawić na jakiś miejscach.




Więzień Labiryntu

Każda okazja jest dobra, aby wpleść do niego trylogię Więźnia Labiryntu!
Tak na poważnie, to chciałabym zapomnieć o tej powieści, by znów czytać ją z tymi samymi emocjami. Ze śmiechem, ze łzami, czytać akcję z napięciem, czuć wszystkie nastroje bohaterów i poznawać ich na nowo. 



Złodziejka Książek

Tak definitywnie. Kiedy czytałam tę książkę za pierwszym razem przeżywałam ogrom emocji. To specjalna emocjonalna bomba, która ma na celu zniszczenie każdego człowieka.
Mam ochotę przeżyć to jeszcze raz...



Seria Percy'ego Jacksona

Tak, Persiak musiał się pojawić.
Ta seria jest naprawdę... argh. Trudno mi się wysłowić, w każdym razie polecam ją każdemu i ja sama mam ochotę przeczytać ją po raz pierwszy oraz poznać losy nastoletnich herosów.



Delirium

Niedawno skończyłam tę trylogię i już pragnę ją po raz kolejny przeczytać jak za pierwszym razem. Ta historia jest naprawdę piękna. Pokazuje prawdziwe oblicze miłości, czym jest miłość i co się stanie, gdy jej zabraknie.
Naprawdę piękna książka.



Druga Szansa

Mogę prosić o amnezje w sprey'u? 
To jedna z moich ulubionych książek pani Miszczuk i po prostu... ona jest świetna! Trudno to wyrazić. Jest idealnie dopracowana w każdym szczególe, a okładka, rysunki - cudo! Chcę, pragnę mieć własny egzemplarz tej powieści. Przy okazji zapominając o fabule oraz zakończeniu historii.



Król Kruków

Co z tego, że skończyłam tę powieść zaledwie kilka dni temu, ja chcę jeszcze raz!
Niedługo pojawi się recenzja tej książki na blogu, więc wypatrujcie ją, Zaś na razie mogę powiedzieć, że ta książka pochłonęła mnie bez reszty i muszę sięgnąć po drugi tom! Koniecznie!



Tajemniczy Ogród

Dobra, dobra będę szczera. Ta powieść ma magiczne właściwości, które sprawiają, że mimo iż czytałam tę powieść trylion razy to i tak zapominam, co się dzieje w trakcie. Oczywiście wiem co i jak, jednak nie w jakiej kolejności, co, kto i jak.
Będę musiała niedługo znów sobie ją przeczytać...



Papierowe miasta

Jest to moja ulubiona powieść autorstwa Johna Greena i ona jest po prostu... świetna - za bardzo się powtarzam, wiem.
Powieść ta sprawiła, że odlatywałam w zupełnie inne miejsce i nie musiałam się przejmować swoim realnym życiem.



Harry Potter

Co z tego, że nie skończyłam całej serii?
Ja już czuję, że będę chciała zapomnieć i przeczytać to z tą samą nieświadomością, co na początku.



Prowansalski balsam na złamane serca

Jak wspominałam w recenzji tej powieści, jestem nią zauroczona. I naprawdę chcę ją przeczytać po raz kolejny, nie pamiętając o co w niej chodziło.





A wy? Macie jakieś takie swoje powieści?

piątek, 12 czerwca 2015

Wilczyca


W tej recenzji mogą się pojawić spoilery z poprzednich części!


Dzisiaj prezentuje wam książkę pod tytułem Wilczyca, jest to drugi tom Wilka. Autorką tej książki
jest Katarzyna Berenika Miszczuk. Powieść została wydana w roku 2009 przez wydawnictwo Egmont Polska, wznowione wydanie zostało wydane przez W.A.B.


Margo i jej przyjaciele wiedzą, że nie są normalnymi nastolatkami.
Wiedzą, że są utajnionym projektem genetycznym, którzy już od bardzo dawna mają namieszane w ich genach. Na dodatek w miasteczku Wolftown pojawia się dziwna kreatura, która bez skrupułów zabija każdego kogo napotka na swojej drodze.
Teraz rozpoczyna się wyścig z czasem oraz ucieczka przed grupą szalonych naukowców, na dodatek sprawą zaczyna się interesować same FBI. Już nie wiadomo komu należy ufać. Czy twój przyjaciel nie był tylko i wyłącznie szpiegiem w przebraniu? A może twoi rodzice mają niecne zamiary? Kto jest prawdziwym przyjacielem?


"Czy was też tak strasznie wkurzają optymiści? Chodzi taki dookoła ciebie i ciągle się uśmiecha, a ty masz ochotę go udusić."

Książkę czytałam na początku września (?) i jeśli mam być szczera to pamiętam z niej zaledwie urywki. Najważniejsze sceny, które wpłynęły na akcje.
Drugi tom powieści Wilk został napisany i wydany trzy lata później od premiery pierwszego tomu. Jeśli mam być szczera to przez ten czas język autorki się nie zmienił. W dalszym ciągu przypominał ten z pierwszej części. Za dużo wykrzykników, za dużo opisów jaki to Max wspaniały i za dużo onetowskiego stylu pisania. Jak ja się cieszę, że język tej wspaniałej autorki jest diametralnie poprawił już w jej kolejnych powieściach!
Pamiętacie, jak poprzednio wspominałam, że akcja i fabuła powieści bardzo łudząco przypominały tę ze Zmierzchu? Tutaj już tego nie ma. Miszczuk obrała zupełnie inny kierunek. Nie mamy tu takiej typowej fantastyki, raczej jak to ujmuje opis na lubimyczytać "thriller medyczny" - choć, co do tego thrillera to można by się kłócić.

"Właśnie po to są przyjaciele - żeby rozumieli cię lepiej, niż ty sam siebie rozumiesz."

Bohaterowie w dalszym ciągu byli nierealni, a przynajmniej tacy byli w moim odczuciu. Gdy przymknęłam na to oko, to nie wpływało to na czytanie. Bowiem pamiętałam, że tę powieść autorka pisała, gdy była naprawdę bardzo młoda.
Nic więcej chyba nie mogę napisać.
Mogę wspomnieć, że najbardziej ze wszystkich postaci polubiłam Akiego - mimo iż jego osobowość, podobnie jak innych, była bardziej płaska niż kartki stron powieści.

"Życie niepostrzeżenie przecieka przez palce..."

Podsumowując: Drugi tom jest definitywnie lepszy od pierwszego.
Powieść jest naprawdę ciekawa, bardzo spodobał mi się pomysł pani Miszczuk, jednak z wykonaniem poszło jej nieco gorzej. Z tego, co wiem i z tego, co widzę na jej fanpage'u na facebooka, autorka nie ma zamiaru kończyć tej trylogii. Choć moim zdaniem fajnie byłoby ją zakończyć. Zakończenie tego tomu naprawdę tego wymaga, a ja sama jestem ciekawa, co zaplanowała dla swoich bohaterów autorka.
Pierwsza prawie-trylogia Katarzyny Miszczuk okazała się nie być prawdziwym arcydziełem, jednak swoją wyobraźnią na pewno zdobyłaby wtedy pierwsze serca czytelników. Dziś autorka piszę naprawdę świetnie, a swoim humorem, stylem pisania i pomysłami nieraz mnie zadziwiła.





środa, 10 czerwca 2015

Rozważna i Romantyczna


Czy to wydanie nie jest piękne?
Dziś zapraszam was na recenzję książki, o którą niektórzy pytali pod jednym podsumowaniem miesiąca. Rozważna i Romantyczna to powieść autorstwa Jane Austen. Chyba nie muszę wspominać, kiedy ta powieść została wydana? Jednak, jeśli ktoś jest tego ciekaw to rok 1811. Pierwsze wydanie Polskie prawdopodobnie dokonała Janina Sujkowska w roku 1934 (Wydawnictwo Współczesne) - wtedy tytuł przetłumaczono na Rozsądek i uczucie. Ostatnio Świat Książki wznowił wydanie tej powieści w ramach serii Angielski Ogród - musicie przyznać, że te okładki są wspaniałe!

Na podstawie książki powstało wiele seriali i (chyba) jeden film, który oglądałam. Film miał swoją premierę w roku 1995, a w role główne wcielili się znani angielscy aktorzy, m.in. Emma Thompson, Hugh Grant, Alan Rickman.
Żeś się rozpisałam.


Trzy siostry wraz z ich matką po śmierci ich ojca - Pana Dashwooda. Są zmuszone do opuszczenia swojej posiadłości, którą przejął ich przyrodni brat. Zmierzają do Barton, gdzie mają zamieszkać.
Akcja głównie opiera się na dwóch najstarszych córkach - pannach na wydaniu. Elinor (lub Eleanora, jak kto woli) jest mądrą kobietą, która trzyma na krótkiej smyczy swoje uczucia. Nie pozwala, aby to one kierowały nią w życiu, co oczywiście nie świadczy o tym, że w ogóle nic nie czuje. Jej młodsza siostra Marianne to istna dusza romantyczna, wszystko przeżywa i marzy o swoim księciu na białym rumaku.
Czy obie siostry zaznają szczęścia? Czy Marianne zacznie nieco powściągać swój temperament, a Elinor zacznie pokazywać, co czuje? Czy obie kobiety trafią na swojego księcia z bajki, gdy w ich świecie rządzą pieniądze i pozycja społeczna?

"Świat uczynił go rozrzutnym i próżnym. Rozrzutność i próżność uczyniły go zimnym i samolubnym. Próżność doprowadziła go do prawdziwego uczucia, które z kolei musiał poświęcić na ołtarzu rozrzutności."

Wydanie, które czytałam.
Na wstępie powiem wam, że z biblioteki wzięłam książkę Rozsądek i Romantyczność (wydanie z Zielonej Sowy) i gdy chciałam zaznaczyć na lubimyczytać tę powieść w Teraz czytam to... nie
mogłam jej znaleźć. Przez chwilę zaczęłam myśleć, że zaczęłam czytać książkę, która w ogóle nie istnieje. Jednak jak się okazało teraz ta powieść nosi inny tytuł. Więc to, by było tyle z tommy'owym przygód z tytułami.
Co mogę powiedzieć o tej powieści?
Jest wspaniała. Przyznam się, że na początku trochę trudno było mi ją czytać ze względu na język, jednak im dalej tym lepiej mi się czytało. Później nie mogłam się oderwać od powieści.
Książka porusza ważne wartości jakimi jest przyjaźń i miłość. Pokazuje również, jak ludzie są okrutni. Pokazuje, jak dla niektórych ważny jest majątek zamiast prawdziwe uczucie żywione do drugiej osoby. Pokazuje, jak zgrabnie ludzie umieją kłamać oraz ukrywać swoje brudy, oczywiście nie na długo.

"Nie potrzeba słów tam, gdzie czyny świadczą same za siebie."

Co mogę powiedzieć o bohaterkach?
Akcja głównie skupia się na dwóch najstarszych siostrach, trzecia, Margaret, jest raczej pomijana, gdyż to mała dziewczynka. Pojawia się od czasu do czasu, jednak nie odgrywa bardzo znaczącej roli. Najbardziej z sióstr polubiłam Elinor. Polubiłam ją za to, że stawia niektóre sprawy ponad swoje własne uczucia. Najpierw myślała o tym, by odciążyć matkę, a potem, by pocieszyć swoją siostrę. Lecz czasem naprawdę jej współczułam, że nie mogła z nikim się podzielić swoimi emocjami i tym, co wie oraz co ją rani.
Nie sposób byłoby tutaj nie wspomnieć o męskich postaciach. Którzy mężczyźni w tej powieści mnie urzekli?
Największą słabość załapałam do Edwarda Ferrarsa. Polubiłam go niemal od razu, jednak po pewnych wydarzeniach w książce, które później wynikają strasznie się na niego obraziłam. Lecz nie wytrzymałam długo w tym stanie i mu wybaczyłam.
Willoughbiego na początku lubiłam, jednak trochę mnie irytował tym całym romantyzmem. Również polubiłam pułkownika Brandona była to bardzo miła postać.

"Nieśmiałość to skutek poczucia własnej niższości, mniejszej lub większej."

Podsumowując: To było moje pierwsze i już definitywnie wiem, że nie ostatnie. Książkę Rozważną i Romantyczną zaliczam do swoich ulubionych (i również film), do której na pewno będę wracała, co jakiś czas. Teraz zajmę się polowaniem na Dumę i Uprzedzenie.
Akcja może się wydawać, że jest o niczym - w sumie mogłabym przyznać temu rację, jednak czy jakakolwiek książka jest "o czymś"? Jeśli mam być szczera to nie. Gdyby każdy podchodził tak do tego, to nikt nie pisałby książek.
Jednak nie o tym chciałam pisać!
Język oraz zwyczaje, bale i wszystko, co jest opisane w powieści pomoże nam przenieść się w tamte czasy. Poznamy pewien smak tamtego życia oraz zwiążemy się z dwoma bohaterkami.
Co mogę powiedzieć o filmie?
Bardzo mi się podobał. Dla fanów filmów kostiumowych jest idealny. Piękne kostiumy, krajobrazy i wnętrza posiadłości, niemalże wyśmienita uczta dla naszych oczu. Bardzo podobało mi się, że ekranizacja nie odbiega tak bardzo od książki oraz, że niektóre zbędne wątki zostały nie ruszone. Również bardzo podobała mi się cała obsada.


Hugh Laurie jako Pan Palmer był świetny!


poniedziałek, 8 czerwca 2015

Requiem


W tej recenzji mogą się pojawić spoilery z poprzednich tomów!


Requiem to trzeci, jak i zarazem ostatni tom trylogii Lauren Oliver pt; Delirium. Tłumaczeniem zajęła się Monika Bukowska. Książkę wydano w
marcu 2013 roku przez wydawnictwo HarperTeen. W Polsce pojawiła się dzięki wydawnictwu Otwarte w marcu 2013 roku.


Fala rewolucji rozlewa się po całym kraju, cała władza zaczyna się walić, a wszystkie ideały dotąd wyznawane zaczynają niektórych przyprawiać o wątpliwości. W samym oku cyklona znajduje się Lena i inni z ruchu oporu. Teraz muszą uważać bardziej niż wcześniej. Władze okrutnie tępią Odmieńców.
Dziewczyna czuje się rozdarta między Julianem a Alexem, po raz kolejny dowiadując się, jak miłość jest niszczącym nasieniem. Jednak mimo tych uczuć, mimo narzekań, zamierza walczyć o swoje. Jeśli rozpocznie się walka, ona sama ma zamiar wszystkich powybijać.
W tym samym czasie Hana, przyjaciółka Leny, sparowana i po zabiegu czeka na moment, gdy będzie mogła stanąć przed ołtarzem oraz zostać żoną przyszłego burmistrza. Jednak, jak się okazuje jej życie wcale nie jest takie jakie sobie wymarzyła.
Dziewczyny myślały, że ich drogi już nigdy więcej się nie skrzyżują, jednak jak się okazuje, życie uwielbia zaskakiwać. Obie przyjaciółki są w centrum konfliktu i każdy, kogo kochają lub nie, jest w zagrożeniu.

"Nie przestaje mnie zdumiewać, że ludzie są nowi każdego dnia. Że nigdy nie są tacy sami. Trzeba ich ciągle wymyślać. Zresztą oni też muszą ciągle wymyślać samych siebie."

Powiem szczerze - nie umiałam napisać opisu. Nie miałam pojęcia, jak opisać wam tę książkę nie zdradzając ważnych wątków. Mam nadzieje, że nic takiego się nie stało, a jeśli tak - bardzo przepraszam.
Jednak przechodząc do fabuły. Według większości im dalej tym gorzej w niektórych seriach, czy to samo stało się z trylogią Delirium?
Co jest warte zwrócenia uwagi?
Definitywnie opisy, które podobnie, jak w poprzednich tomach są bardzo rozbudowane oraz wspaniale opisują uczucia, emocje targane bohaterką. Łatwo można wtedy uwierzyć, że to osoba, która nigdy nie odczuwała miłości i się pierwszy raz z nią styka. To się mnie ogromnie podoba. Oprócz tego muszę wspomnieć, że tutaj znajdziemy o wiele więcej akcji niż w pierwszym tomie. Można powiedzieć, że w tym tomie bardziej dominuje akcja, tutaj autorka skupiła się na działaniach Odmieńców, grupy Leny. Również znajdziemy tutaj wiele rozterek Hany, która zaczyna okropnie panikować z kilku powodów - których nie zamierzam wam zdradzać.

"Musisz ranić albo zostaniesz zraniony."

Tutaj dołączają do nas kolejni nowi bohaterowie. Oprócz tego autorka przybliża nam bardziej postać przyjaciółki głównej bohaterki, o której szczerze powiedziawszy, niewiele wiedzieliśmy. Hana przybliża nie tylko swoją postać, ale również i swoich rodziców, nowych znajomych oraz jej narzeczonego. Tutaj bardzo mi się podobało, jak Hana wspominała o swoim tamtym życiu, o tym jak wcześniej podobały jej się nielegalne imprezy, a po zabiegu czuje obrzydzenie na myśl o nich.
Autorka świetnie przedstawiła myślenie człowieka po zabiegu oraz tego całego Zombielandu. Również nie przeszkadzały mi rozterki Leny pomiędzy dwojga kochanków (Precz z Julianem, denerwuje mnie ten facet!). Choć zawsze mnie irytują te trójkąciki miłosne.

"- Oko za oko.
- I cały świat oślepnie."

Podsumowując: Moim zdaniem ten tom, jak i poprzednie są wspaniałe. Cieszę się, że przeczytałam recenzje tej książki na jednym z blogów i postanowiłam dać szansę tej książce, którą minęłam obojętnie w bibliotece! Gdyby nie to, nigdy nie poznałabym tak wspaniałej historii.
Komu ją polecam? Każdemu kto lubi dystopie i antyutopie, również i innym, którzy chcą wyobrazić sobie, jakby wyglądał świat bez miłości. Dzięki świetnym opisom, wspaniałym bohaterom i pięknym cytatom, którymi można wytapetować ściany, ta książka niemal idealnie prezentuje antyutopijny świat, gdzie nie znajdziemy tam żadnej katastrofy, napadów kosmitów, tylko świat, gdzie człowiek grozi samemu sobie.
Moim zdaniem Oliver również dobrze postąpiła zostawiając otwarte zakończenie, w ten sposób nie zniszczyła zakończenia, jak to czasem bywa, tylko pozostawiła nas z niedosytem oraz myślami, które cały czas podążały w kierunku dalszego ciągu powieści. Przez co każdy sam mógł dokończyć historię - choć nie każdy to lubi. W większości przypadku narzekałabym na to, nie lubię czegoś takiego, jednak czasami takie zakończenie... wydaje się właściwie w niektórych książkach. Do tej grupy można zaliczyć Requiem. Nie wyobrażam sobie innego zakończenia.




piątek, 5 czerwca 2015

Ja, anielica


W tej recenzji mogą się pojawić spoilery z poprzedniej części!


Dawno, dawno temu, gdy blog miał może dopiero z kilka miesięcy, napisałam recenzję Ja, diablicy.
Teraz jednak po tych kilku miesiącach przyszedł czas na drugi tom z serii o Wiktorii Biankowskiej. Jest to Ja, anielica autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Książka została wydana przez wydawnictwo W.A.B we wrześniu 2011 roku.


Wiktoria straciła pamięć, nie pamiętała piekła, ani tego jakimi mocami dysponowała. Została cofnięta w czasie, aby po raz kolejny nie doprowadziła do zniszczenia świata.
Spotyka przystojnego nieznajomego, który daje jej jabłko. Kiedy dziewczyna go zjada... zaczyna pamiętać wszystko. Jej pamięć i umiejętności wracają, a ona jest jeszcze bardziej wściekła na nieznajomego, którym był właśnie Beleth. Ten zaś nie przywrócił jej pamięci ot tak, nie oczekując niczego w zamian. Pragnie, aby pomogła mu i Azazelowi odzyskać utracone i utęsknione anielskie skrzydła.
Czy Wiktorii uda się pomóc dwóm diabłom? Czy ich zamiary mogą się okazać dobre czy wręcz przeciwnie? Czy diabeł pozostanie diabłem? Czy niebo rzeczywiście jest idealne, a anioły tak miłosierne?

"- Witaj, Kleosiu - cicho odezwał się Azazel, wychylając się zza naszych
pleców. - Wyglądasz nieziemsko.
- To oczywiste - prychnęła. - W końcu jestem najpiękniejszą kobietą na
całym świecie."

Jeśli mam być szczera to trudno było napisać mi ten opis i trochę posiłkowałam się tym na lubimyczytać i z kilku recenzji. Problem w tym, że idealnie pamiętam tę trylogię, jednak nie pamiętam, co było w jakiej części, a niepotrzebnie spoilerować to wam nie zamierzam.
Ale przejdźmy lepiej do książki.
Jak dobrze wiemy, że diabły to upadłe anioły. Ten motyw został użyty jako główny motyw, jednocześnie możemy zobaczyć, jak wygląda niebo. Poznajemy również sporo postaci, aniołów czy ludzi, które duszy trafiły do nieba.
Autorka po raz kolejny przedstawia to wszystko na swój własny sposób i daje nam dawkę dużego poczucia humoru. Książka jest barwna, a styl pisania ujmujący, że gdy raz się siądzie do czytania to nie można przestać.

"Oto dlaczego nie należy drażnić się z drzwiami. Mogą potem wepchnąć ci
klamkę w plecy w najmniej oczekiwanym momencie."

Nasi ulubieni bohaterowie, Beleth, Wiktoria, Azazel i Kleopatra powracają z jeszcze większymi kłopotami niż poprzednio. Dalej są tak samo barwni oraz świetni, jak w części poprzedniej. Piotruś w dalszym ciągu mnie irytował i gdy tylko się pojawiał, miałam ochotę krzyknąć, by poszedł do diabła - albo raczej, gdzie pieprz rośnie.
Kolejne postacie jakie się pojawiają to rodzice Wiktorii, którzy mają swój własny domek w niebie i nie są zbytnio zadowoleni faktem, że ich córka trafiła do piekła. Spotykamy również bardzo pomocne, aż za bardzo, putty. Pojawiają się również anioły, w tym Moroni, który niezbyt przychylnie jest nastawiony do dwóch diabłów.
Bohaterowie są zabawni, bardzo namacalni. Mnie nie trudno było sobie ich wyobrazić jako prawdziwych ludzi.

"Czasami, Wiktorio, nawet anioły popełniają błędy"

Podsumowując: Książka jest napisana na tym samie poziomie, co reszta. Postacie bawią, lub w przypadku jednego - irytują. Powieść czyta się przyjemnie i szybko, trudno się od niej oderwać. Czytając ją mamy możliwość wyobrażenia sobie nieba oraz tego, jak wygląda w nim życie. Mnie bardzo się spodobała ta wizja oraz wizja odzyskania skrzydeł przez dwóch upadłych aniołów.
Pojawia się tutaj również wiele intryg i kłamstw - tak kłamstw w niebie!
Akcja obfituje w różne zwroty, czasem zwalnia, a czasem przyśpiesza. Prócz różnych wciągających przygód Miszczuk podaje nam również zwyczajne czynności, które dodają realizmu książce.
Ja oceniam tę powieść, w ogóle całą trylogię bardzo wysoko, gdyż jest to moja jedna z ulubionych serii. Zapewne będę do niej nie raz i nie dwa wracać, chcąc po raz kolejny znaleźć się w świecie wykreowanym przez autorkę.




środa, 3 czerwca 2015

Nigdy w życiu!


Dziś mam zamiar zaprezentować wam książkę Polskiej pisarki - Katarzyny Grocholi. Jest to Nigdy w
życiu! pierwszy tom z cyklu Żaby i Anioły. Wydana została przez wydawnictwo W.A.B w marcu 2001 roku. Na podstawie powieści powstał film o tym samym tytule w roku 2004. W role główne wcielili się: Danuta Stenka, Artur Żmijewski i Joanna Brodzik.


Judyta, trzydziesto siedmioletnia kobieta, wiedzie z pozoru normalne życie. Ma męża, dla którego wstaje, robi mu kawę, prasuje krawaty, nie pali w łóżku i nie je w łóżku (aby nie zostawiać okruszków). Ma również córkę, Tosię, która przechodzi typowy dla jej wieku bunt dojrzewania. Judyta ma stałą pracę w redakcji.
Jednak to wszystko, całe jej życie, wali się, gdy jej mąż oznajmia, że ją zdradził oraz, że jego kochanka jest w ciąży, a on od Judyty odchodzi, by ją poślubić. Zaczynają się sprawy rozwodowe, a ona czuje, że została okropnie tym ukarana.
Lecz życie potrafi świetnie zaskakiwać, a Judytę jeszcze nie raz zaskoczy życie.


"Statystyki mówią, że mężczyzna zdradza swoją żonę na ogół z kobietą bardziej puszystą. Ja jestem bardziej puszysta! Kłamliwi matematycy zniszczyli mi związek, który się zupełnie nieźle zapowiadał."

Na samym początku mogę powiedzieć, że po książkę od bardzo dawna chciałam sięgnąć oraz, że znajduje się kilka tych samych fragmentów (ze zmienionymi imionami) w powieść Trochę większy poniedziałek tej samej autorki. Jednak chyba wtedy nawet wspominałam w recenzji, że ponoć zostały wykorzystane fragmenty z wielu książek Grocholi.
To moje drugie spotkanie z twórczością Grocholi i jak je oceniam?
Przede wszystkim muszę wspomnieć o takim nietypowym stylu pisania. Autorka opisuje wszystko, co dzieje się na bieżąco. Pisze o każdej nasuwającej się myśli Judyty (no może nie wszystkich), przez co czujemy się jakbyśmy siedzieli w głowie bohaterki, co moim zdaniem jest dużym plusem. Na przykład jest opisane Boże, jak ja nienawidzę tej wsi, nic mi nie wychodzi, o wszystko się odmieniło spotkało mnie szczęście, jak ja uwielbiam to miejsce!.
Może się wydawać, że przez to panuje okropny chaos i tutaj was zaskoczę. Grochola piszę tak, że cały chaos jaki na co dzień mamy w głowie jest bardzo spokojny oraz łatwo się w niego zaczytać. To jest moim zdaniem, zapewne to, co wyróżnia autorkę.

"- Nie rozbawisz psa, merdając jego ogonem."

Co mogę powiedzieć o bohaterach?
Judyta to bardzo zabawna postać, która często przeczy samej sobie, jednak większość kobiet tak ma. Niektórym może się kojarzyć z Bridget Jones (a przynajmniej tak piszę w niektórych opisach), jednak nie mam porównania, gdyż tamtej książki nie czytałam, a jedynie film widziałam, a porównywać postać z książki i filmu to tak, jak porównywać słonia i kangura). Także nie wiem, czy mogę się zgodzić z tym określeniem. Lecz mogę was zapewnić, że ubawicie się po pachy czytając wyczynania tej bohaterki.
Kolejnymi ważnymi postaciami są Tosia, Ula, eks mąż bohaterki i jej rodzice (ich uwielbiam!). Każdy z nich wnosi coś do fabuły oraz wpływa na Judytę, czy to filozoficznie czy doprowadza do białej gorączki.

"Może zamiast przygotowywać się do życia, warto troszkę pożyć?"

Podsumowując: Książka nie przez wszystkich zostanie nazwana arcydziełem, jednak moim zdaniem jest idealna na wieczór lub na letnie siedzenie w leżaku na słoneczku (definitywnie odradzam czytania w autobusie, bowiem równa się to śmianiem się na cały głos w busie i wzrokiem wszystkich przerażonych pasażerów - sprawdzone). Jest to lektura, która rozbawi, ale i nauczy czegoś, odwoła się do życia każdego.
Na pewno sięgnę po drugą część, już nie mogę się doczekać ciągu dalszego przygód Judyty, która na pewno powymyśla jeszcze większe głupstwa niż w pierwszej części.
Każdy bohater, który się pojawił, miał swój własny charakter. Nawet chłopiec i jego babcia, którzy pojawiają się na zaledwie stronie powieści. Każdy wydaję się bardziej realistyczny, namacalny, jakby słuchało się opowieści koleżanki, która opowiadała, co się wydarzyło w pociągu. To naprawdę niesamowite!
Co mogę powiedzieć o filmie?
Różni się od powieści, jednak to nie jego wada, wręcz przeciwnie - to zaleta. Niektóre wątki umieszczone w ekranizacji nie miałyby sensu, gdyż nie byłoby komentarzy Judyty, tego całego opisu, co w tym czasie myśli. Więc cieszę się, że wzięli tylko najważniejsze wątki  i kilka pobocznych, powstała z tego świetna komedia romantyczna!




poniedziałek, 1 czerwca 2015

Podsumowanie miesiąca - maj






Maj już za nami, już dziś czerwiec, a wraz z nim Dzień Dziecka. Zaś z tej okazji szybciutko złożę wam wszystkim życzenia, dla tych, co jeszcze są dziećmi, czują się dziećmi i chcą być dziećmi przez całe życie. Jednak pamiętajmy, że każdy z nas do końca swoich dni nadal będzie takim małym brzdącem z głupiutkimi pomysłami!

Wszystkiego najlepszego dla każdego!
Się zrymowało


Co się wydarzyło w tym miesiącu?
Przede wszystkim nauka, nauka i nauka. A w przerwach między nauką czytanie, jak pewnie sami zauważyliście po lewym boku bloga znajduje się takie dziwne coś z lubimyczytać (dobra wiem, że to widget) to czasem na półce Teraz czytam książki leżały tam z tydzień. Czasem nawet nie zaczynałam książki lub zaczynałam jedynie pierwszy rozdział, a resztę przez weekend czytałam.
Wcześniej wspominałam, że muszę poprawić trzy trójki, nie udało się. Poprawiłam jedynie biologię (a męczyłam i męczyłam nauczycielkę, chyba ma mnie dość po wsze czasy). Jednak dowiedziałam się praktycznie dwa tygodnie temu, że można mieć świadectwo z paskiem z trójkami. Więc zaczęło się szybko, szybko poprawię co się da. Poprawiłam zajęcia artystyczne z piątki na szóstkę (malując drugie arcydzieło swojego życia, z którego jestem bardzo dumna). Teraz mam zamiar podciągnąć informatykę z cztery na pięć (tylko dwie setne, serio?). Choć podejrzewam, że uda mnie się poprawić drugą ocenę z j. polskiego, z cztery na pięć, bo rozmawiałam z nauczycielką.

Dobra, dobra już was nie zanudzam szkołą i swoimi nie osiągnięciami.

Przejdźmy do tej lepszej części, czyli... ile przeczytałam w tym miesiącu! Yay!




Przeczytane książki (7):

  1. Szukając Alaski - John Green
  2. Wróć, jeśli pamiętasz - Gayle Forman
  3. Prowansalski balsam na złamane serca - Brigdet Asher
  4. Rozważna i Romantyczna - Jane Austen
  5. Gdzie jest Jennifer? - Anne Cassidy
  6. Nigdy w życiu! - Katarzyna Grochola
  7. Córki Marionetek - Maria Ernestam

Napisane recenzje (10):
  1. Szukając Alaski - John Green
  2. Wierna - Veronica Roth
  3. Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Ostatni Olimpijczyk - Rick Riodan
  4. Kosogłos - Suzanne Collins
  5. Prowansalski balsam na złamane serca - Bridget Asher
  6. Niebo istnieje... naprawdę! - Todd Burpo, Lynn Vincent
  7. PS. Kocham cię - Cecelia Ahern
  8. Mgła - Lisa McMann
  9. Próby Ognia - James Dashner
  10. Lek na Śmierć - James Dashner

Ilość przeczytanych stron: 2217
Liczba stron na dzień: w przybliżeniu 71 stron



Najlepsza/e przeczytana/e książka/i:
  • Wróć, jeśli pamiętasz
  • Prowansalski balsam na złamane serca
  • Rozważna i Romantyczna
  • Nigdy w życiu!
Najgorsza/e przeczytana/e książka/i:
  • W tym miesiącu nie natrafiłam na wyjątkowo złą książką, albo mnie się podobały albo były średniawe.



Najdłużej czytana:
  • Córki Marionetek
Najkrócej czytana:
  • Szukając Alaski
  • Wróć, jeśli pamiętasz
  • Gdzie jest Jennifer?



Na wstępie chciałabym podziękować za dziesięć tysięcy wyświetleń. To jest naprawdę niesamowite! Dziękuję wam, nigdy nie sądziłam, że mój blog będzie miał tyle wyświetleń! Zawsze cieszyłam się, jak miał ze sto, dwieście. Patrzyłam na inne blogi i się zastanawiałam - Jak oni to robią? 
W ogóle dodatkowe mogę dodać, że w tym miesiącu dodałam największą ilość postów w całej historii mojego bloga. Dodałam siedemnaście postów, gdzie w innych było po trzynaście, piętnaście.

Więc naprawdę wam dziękuję! Dziękuję również za was, obserwatorów. Jest was już sześćdziesiąt pięć! To mi dodaje skrzydeł, abym mogła dalej prowadzić bloga i cieszyć się z tego, co robię. Serio, to mega motywacja, dziękuję wam!


W tym miesiącu wykonałam kilka zmian na blogu. Nie wiem czy zauważyliście, ale wyśrodkowałam te widgety pod koniec posta typu komentarze itp. itd. Bardzo mnie denerwowało, że są tak po jednym boku. Oprócz tego dodałam dwie nowe strony. Są to Konkursy, gdzie zamierzam dodawać wszystkie informacje odnośnie w jakich konkursach blogowych biorę udział. Myślę, że jest to bardzo przydatne i jednocześnie dba o porządek bloga. Kolejną stroną są Tagi, które podobnie jak Konkursy, ma dbać o estetykę i łatwiejszy dostęp do postów z tagami jakimi wykonam. Znajdziecie tam wszystkie tagi i LBA jakie wykonałam oraz proszę tam się kierować ze wszystkimi nominacjami do mnie. Będzie to dla mnie łatwiejsze w wyszukaniu komentarza.
Następną nowością na blogu jest wprowadzonego przeze mnie nowego cyklu, z którego pojawiły się już dwa posty! Jest to tommy przedstawia nie-tak-ważne-informacje. Powiem wam, że wcześniej myślałam nad nazwą oraz nad tym o czym ma być ten cykl i gdy już tworzyłam go to wszystko samo przyszło.
Dodatkowo zaczęłam publikować swoje recenzje na portalu lubimyczytać! Jak na razie dostaje w miarę dużo tych plusików, jednak to wcale nie jest ważne :)



To chyba tyle jeśli chodzi o nowości.
Aaaaa... no tak. Wspomnę jeszcze, że w czerwcu czeka na was jeszcze jeden post okołoksiążkowy i zdradzę wam, że będzie to stosik. Jednak nie wiem, kiedy go wstawię, lecz wypatrujcie go w tym miesiącu!

Mam jeszcze pytanie do was. Mam zamiar zorganizować, najprawdopodobnie konkurs, jednak niczego jeszcze nie obiecuję. Chcielibyście? Wzięlibyście udział? 
Jeśli się zdecyduję oraz wy to również w tym miesiącu możecie się go spodziewać - lecz uprzedzam to nadal nic pewnego! 
Mogę powiedzieć, że będzie to konkurs z okazji zbliżających się wakacji oraz z okazji dziesięciu tysięcy wyświetleń na blogu :)
Jeszcze raz za to dziękuję!



Łapcie na samiutkim końcu, cover jakieś piosenki w wykonaniu Christiny Perri.